Mam swoje 3 koty. Po kilku latach związku zostałam sama i mimo mojej wielkiej miłości do kotów, teraz sytuacja finansowa nie pozwala mi na kolejnego i nigdy bym sie nie zdecydowała ale...
Pod koniec marca na ulicy podszedł do mnie kilkumiesięczny kocurek. Łasił się, chciał na ręce... Oczy całe w ropie, a z nosa leciały smarki z krwią. Nie mogłam go tam zostawic. Po prostu nie mogłam. Nie miałam kasy na leczenie ale obiecałam sobie ze bede próbować walczyc o niego. Kolezanka sie dorzuciła i wyleczyłam go. Zaczełam szukać mu domu.Niestety juz prawie miesiąc a domu nie ma. Kot mieszka u mnie nadal. Jednak znowu zachorował. Od wczoraj oddycha tak jakby chrapał. Na ciele ma kilka plam bez sierści. Wydrapuje sobie:( A ja... Nie mam kasy na leczenie. Nie mam kasy na kastracje, a znaczy teren i całe mieszkanie jest obsikane:( Gdyby ktoś mógł pomóc Wiktorkowi... Będę wdzięczna za kazdą złotówkę...










