moorland pisze:A szef szuka tego kota fizycznie rownież, bo chyba powinnien przejść się po lecznicach i rozwiesic ogłoszenia, na słupach, sklepach, przystankach. Tak my szukaliśmy Bonda, uciekiniera z lecznicy nad wierzbakiem, siedzialysmy wieczorami w krzakach, rozmawialiśmy z mieszkańcami, wkladalysmy ulotki za wycieraczki aut, do skrzynek na listy i dziki kot wrócił do nas po 4 dniach.
Informacja do lecznic poszła dzisiaj - do tych które mają dyżur. Okolice ul. Strzecha obklejone są ogloszeniami. Ma również przejść się po sąsiadach. Od rana (godz. 6 rano chodzi po okolicy - woła Lilkę, rozmawia z ludźmi z okolicy).
Mam nadzieję, że Lilka wróci...