Ja również nie polecam wam kota. Jeżeli największym problemem dla was jest niszczenie mebli i posikiwanie po kątach, to powiem tak: żaden z moich kocurów (kastratów) nie drapie mebli i nie znaczy terenu. Każdy natomiast SKACZE po meblach, chodzi po lakierowanym stole (wie, że mu nie wolno, ale jak nikt nie widzi, to...) - siłą rzeczy jakieś tam ślady zostają. Czasem puści pawika na środku pokoju albo na łóżku, może też nie zdążyć do kuwety, jak coś mu dolega.
Jeżeli kot jest kochany i się o niego dba, to straty są minimalne. Trzeba przycinać pazury (wtedy meble prawie się nie niszczą), zapewniać mu rozrywkę i pozwolić mu na niektóre mniej uciążliwe kocie dziwactwa, np. spanie w szafie albo darcie gazet - u mnie np. powoli rozszarpują na strzępy dywanik przed łóżkiem, ale za to nie niszczą kanapy.
Kot jest jak małe dziecko, tylko z ostrymi zębami i pazurami. I trzeba z nim postępować analogicznie, jak z dzieckiem.
Ja też mieszkam w bloku. Pierwsze pytanie, jakie sobie kiedyś zadałam brzmiało: jak się będzie czuł kot zamknięty na 10 godzin w małym mieszkaniu? Jak ty byś się czuł?