jest sobota, jest impreza
Chciałam rozruszać Lokiego, od kilku dni jest w depresji, widzi duchy, boi się czegoś, a właściwie wszystkiego i żal mi go okropnie.
Łazi po domu i jęczy, popłakuje, chowa się za drzwiami
Bawić się nie chce, znowu zaczął tępić Małą, teraz wieczorami.
Wyraźnie związane jest to z tą jego irracjonalną obawą przed czymś niewidzialnym.
Wczoraj dzieci trzymały koty na rękach i pozwalały im się wąchac i lizać; Loki wylizywał głowę Caillou, nagle spojrzał w kierunku szafy i tak się przeraził - oczy mu się rozszerzyły, cały wyraz pyszczka zmienił; co dziwniejsze, na sekundę przed tym kiedy on się szarpnął w tył, przestraszyła się Caillou, która miała zamknięte oczy i poddawała się lizaniu z wyraźną przyjemnością. Ona wyczuła jego lęk, zanim on się szarpnął całym ciałem na rękach córki.
Ja siedziałam i obserwowałam całe zajście, bo nie spuszczałam z nich oka od momentu, kiedy dzieci zbliżyły ich do siebie.
Oczywiście nie muszę dodawać, że w kącie na który rzucił okiem i się czegoś przeraził, niczego nie było?
Zamówiłam już 4 kg RC Calm; miałam wrażenie, że go wyciszał.
Natomiast po Kalm-Aidzie robi się agresywny

A feliway nie działa na niego.
Oglądałam obróżki antystresowe, ale na razie odpuściłam - spróbuję z karmą najpierw.
Od kilku dni koty jedzą wyłącznie suche. Caillou RC Hypoallergenic
(drapanie i strupy), a Loki RC Sensible
(przez tamtą brzydką kupę), jak przyjdzie, to będzie jadł RC Calm
Caillou jeszcze się drapie, ale już mniej; zagoiły jej się ranki na szyi i pod brodą, zniknęła większość tych strupków na udach i pośladkach, ale zostały takie ranki wzdłuż ścięgien tylnych łapek. Widać że tam ją jeszcze swędzi, tam się wylizuje i tam powygryzała nowe ranki.
Zdecydowałam się na same chrupy, bo chciałabym ją postawić na nogi przed sterylką, żeby nie miała dodatkowych dolegliwości i miejśc swędzących do wylizywania.
Doszczepiłam ją po raz drugi - Nobivac
TRICAT TRIOTe chrupy to jakaś ściema. Odmierzam dzienną dawkę i dzielę im na 3 (największą część dostają na obiad) - ale oni cały czas pokazują mi, że są głodni i że chyba oszalałam, żeby karmic kota garsteczką chrupek na cały dzień.
Modlą się pod srebrną kapliczką, przylatują na każdy, najlżejszy dźwięk dobiegający w kuchni, materializują mi się pod nogami i wlepiają we mnie wielkie, głodne oczyska.
Dobrze, że jest ich tylko dwoje, bo jakby tak sześć par głodnych oczu się we mnie wpatrywało, to bym chyba nie strzymała
