ana pisze:Femko, ja ten wątek przeglądam i zrozumiałam, że kotki były sterylizowane przez technika weterynarii, czyli osobę, która nie ma do tego uprawnień.
Dla mnie to nie do przyjęcia.
Ale zrozumiałam też, że te operacje były w dodatku przeprowadzone nieprawidłowo? Tak? Czy sobie dośpiewuję?
Były jakieś komplikacje? Jeśli tak, to jakie?
Rzućcie linkiem do odpowiednich postów, please.
ana, w dużym skrócie: sterylki przeprowadzane są przez osobę, która dopiero uczy się zawodu technika weterynarii. Od dłuższego czasu krążyły w Łodzi plotki, że ona wykonuje te zabiegi w swoim domu, potem w miejscu pracy. Wiele z zabiegów wynagała potem interwencji weta i była to walka o życie kotek. Ale nikt, kto zetknął się z tym bezpośrednio, nie chciał nic mówić, ponieważ Milińska z założenia nie zarządza wolontariatem, tylko strachem. Wszyscy się bali. Ostatnio odważyła się jedna karmicielka napisać, co miało miejsce, wetka ratująca te kotki dołączyła opis medyczny, fotki, a potem ruszyła lawina. Ludzie przestali się bać i posypały się oświadczenia.
Wiemy o kilku przypadkach tych kotek, które trafiły do wetów po ratunek. Nie wiemy nic o tych, które tej pomocy nie doczekały.