no niestety miałam telefon od pani Oli, że trzeba zabierać domki, bo dyrektorka obiecała poczekać do świąt, lecz niestety już zamurowywany zostaje śmietnik, przedszkolaki były już na moim placu, na terenie ogrodzonym, gdzie leżą materiały firmowe...


to fotki które zrobiłam po pracy, reszta kotków się schowała w głąb, zaniosłam im dwa pojemniki z jedzeniem pod siatkę, a reszta stoi w śmietniku...
kurcze może jakoś udałoby się te najmniejsze kilkumiesięczne połapać i znaleźć im domki??/
ogólnie masakra jakaś...
moja Pysia dziś została przyłapana przez moją mamę na "gorącym" uczynku z Rudaskiem, z tym że Pysia nie uczestniczyła w amorach, tylko Rudy się wyginał we wszystkie strony..
w ogródku stołówka codziennie pustoszeje, a wczoraj jak wracałam od pana J to brat Mikruska za mną leciał, a ja nic nie miałam, żeby go uraczyć...
