Kciuki pomogły Haniu

Pysia się zjawiła przed 2 w nocy..

skruszona zjadła saszetkę, miskę mięsa, wypiła wody, zagryzła chrupkiem i z wyrzekaniem, że czemu jej nie szukałam..

zasnęła do późnego popołudnia, jak wróciłam z pracy to zabrała ją do weta na zastrzyk, dziąsła o wiele lepsze, czyli idzie na lepsze...
Dzwoniłam do pana Jerzego, Mikrusek sam poszedł do kuwety zrobił kupę, wrócił i sobie leży, bawi się, podgryza, wróciła mu chęć do życia, nie tak jak ostatnio leżał dosłownie jak nieżywy...
w ogródku tak wymiatają, że nie nadążam napełniać misek, w pracy to samo, bardzo smakuje Purina z łososiem,
wczoraj jak szukałam Pyśki to widziałam, jak w bloku naprzeciw pana Jurka pod balkonami ogrodzonym pod spodem płotkami tak jak u nas, widziałam jak miauczały koty, więc tam mieszkają, w sumie niezłe schronienie, widać, że ogrodzone drewnianymi płotkami szczelnie, pewnie leża jakieś deski, narzędzia, i teraz już wiem, gdzie śpią bezdomniaki pana Jurka..