Miodalik pisze:Niedobrze... chcialam pomoc zabierajac czesc tego smarczacego towarzystwa do domu...
Te kicie ze stanem zapalnym zatok jakby tak potraktowac czyms na wzmocnienie odpornosci jeszcze ? Beta glukan, cykloferon itd ?
Moge podrzucic do lecznicy. Trzeba jezdzic i pomagac w dogladaniu kociastych w lecznicy? Dowiesc jedzenie albo mleko dla kotow ?
Do domu nic nie możesz wziąć - dopóki nie wyjdziesz z grzyba... ale bardzo, bardzo dziękuję. Na pociechę - Ewa złapała dziś drugą - już ostatnią - kotkę z tego nieszczęsnego zagrzybionego podwórza przy Piotrkowskiej 46

Byłyśmy tam razem w weekend, wszystkie ciachnięte w zeszłym roku są, wyglądają dobrze, łącznie z trzyłapkiem dzikusem. Nie zyje tylko taki oswojony kot, wtedy był polany klejem..
Cykloferon - bardzo, bardzo by się przydał, jeśli masz, u mnie pustki od dawna.. Po fiolce na kota idealnie byłoby...
Bezpośrednio do pani M. Na jedzenie już zostawłlam po prostu pieniążkibordo pisze:swoją drogą to ja mogę na biurko do urzędu dostarczyć 2 mioty kociąt z retkini (o tylu wiem)..........ręce opadają
Właśnie dzwoniłam do urzędu, podobno otwierają oferty przetargowe. Jeszcze postaram się dziś zadzwonić i dowiedzieć, kiedy.
Słyszałam plotkę (?), że ktoś oprotestował specyfikacją - bo jej w niej zapis o obcinaniu końca uszka, a to okaleczanie kota niezgodne z ustawą
A powtórna narkoza waląca po nerkach, otwieranie brzuszka, nie mówiąc o stresie w klatce, transporcie, lecznicy - to w sposób widoczny nie okalecza, więc z ustawą zgodne?
Nie wspomnę o tym, że drugi raz trzeba tracić czas i benzynę na łapanie i wożenie tam i z powrotem kota już wyciętego
Ale gdyby się znalazła jakaś zdeterminowana karmicielka z miotem albo dwoma kociąt i zaniosła je na urzędowe biurko - może otworzyłaby oczy teoretykom zabiurkowym? Ech, rozmarzyłam się...
Wracamy na ziemię - wyrazy uznania dla Ewy, ta podwórze na Piotrkowskiej 46 to jej pierwsza samodzielne łapanki, wcześniej razem złapałyśmy 4 koty z Nawrot, Ewa zawzięła się, pierwszą kotkę z Piotrkowskiej złapała w niedzielę na kontenerek, drugą - dziś w klatkę. Obie kocice znam z jesieni, nie dały się wtedy przechytrzyć, uciekały na przyległe podwórze przy Wschodniej.