Buro-biało-bure szczęście

Nienawidze mycia okien :mrgreen:

Myję dopiero jak nie widać samochodów na podwórzu :wink:

Szura-najmysi mama pisze:Nienawidze mycia okien
Myję dopiero jak nie widać samochodów na podwórzu

ja bardzo lubię, bo od razu jest widno i tak świetlisto

. Choć szczerze mówiąc, możliwość nieoglądania samochodów za oknem jest kusząca

. Chętnie założyłabym sobie fototapetę zamiast szyby

.

Ja okien tak naprawdę to nie jestem w stanie umyć sama. Myje je mój Tż. Okna sięgają do sufitu prawie, a maje mieszkanie ma 4,5 m wysokości. Więc nawet z drabiny nie dostaję.

dzisiaj, po przyjściu do pracy zgarnęli mnie od razu i przekazali news'a: pracownicy znaleźli na drodze przy budynku maleńkiego zajączka. Trząsł się, był taki skulony i bezradny, więc zabrali go do kartonowego pudełka. Ja akurat przywiozłam dziś rzeczy przeznaczone do schroniska, więc włożyliśmy go do polarowego kaptura, aby nie zmarzł. Później poczytałam w necie i okazało się, że to tak jak z sarenkami, tj. maleństwa sporo czasu spędzają z dala od matki. Rodzą się z otwartymi oczkami, futerkiem, sprawne, a mama odwiedza je głównie pod osłoną nocy, aby nie pokazać ich drapieżnikom. I najlepiej takiego maleńtasa zostawić i nie zabierać. Chyba, że faktycznie widać, że jest jakiś poturbowany, albo w okolicy, w której mu coś zagraża (u nas autka i najgorsze - wiadomo - ludzie :roll:

). Maleńtasek był wielkości piąstki. Cudo. Zdjęcie jest z komórki, więc postaram się wrzucić wieczorkiem.

Właśnie odebrał go pan z leśniczówki. Powiedział, że faktycznie, najlepiej zostawić je same sobie, bo to dla nich największa szansa na przeżycie, ale że mają doświadczenie i powinno udać się go odkarmić i wypuścić na wolność :ok:

. Ocenił wiek uszaka na jakieś 2 dni

. Oby po świętach wrócił szczęśliwie na łono natury :ok:

.

ale przygodę miałaś

dobrze, że malutki uratowany! a może udało się jakąś fotkę mu cyknąć?

mokkunia pisze:ale przygodę miałaś
dobrze, że malutki uratowany! a może udało się jakąś fotkę mu cyknąć?

tak, koleżanka zrobiła komórką, mam już na swojej, tylko muszę w domu zrzucić jakoś. W mojej karierze tutaj, to już drugi zając (poprzedni, dorosły wpadł do dołu przy robotach ziemnych, dokarmiałam go, a potem udało się go złapać i wypuścić). Był jeszcze gronostaj biegający po korytarzu, którego ganialiśmy z pudełkiem, żeby móc potem wypuścić. Tak nas osikał perfumą, że rękawiczki ochronne były do wyrzucenia a polar do prania :roll:

fuuuuj. No ale swojego Bonifcia też mam stąd :ok:

.

zdjęciówka z komórki więc do tego wszystkiego jeszcze maleńka. No i nie ma punktu odniesienia, bo zajączek był jak piąstka, tutaj nie widać. Ale widać, że słodziutki jest:

(siedzi w rogu pudełka na odpinanym kapturze polara)

edit: literówka

jaka kruszynka z niego

Śliczny

słodzinka

witaj kiche

śliczna futrzana kuleczka :1luvu:

dzwoniłam dziś do leśnictwa miejskiego i futrzana kuleczka ma się całkiem dobrze :dance:

. Bałam się zadzwonić, no bo nigdy nie wiadomo, ale okazało się, że maluch dał się namówić na podawany pokarm, załapał i je :ok:

. Takiego zajączka karmi się tylko 2 razy dziennie

, bo podobno i tak jest w naturze, kiedy mama do niego przychodzi późnym wieczorem i jeszcze raz, pewnie nad ranem (je specjalne skondensowane mleko, bardzo tłuste, porównywalne trochę do śmietany). Do tego maluszek nie wydziela żadnych zapachów, aby nie przyciągnąć drapieżników. Wymarzony bobas

Mam nadzieję, że uda się go przywrócić naturze.

dobra dusza z Ciebie, wiesz?

mokkunia pisze:dobra dusza z Ciebie, wiesz?

prawda? też tak uważam :1luvu:

Buro-biało-bure szczęście

Kto przegląda forum