Marusia to jedna z dziesięciu oddanych kotów.

Przerażona. Zdezorientowana. Wbita jedna w drugą. Przypominają wielką, żywą kulę burego futra. Jedna podobna do drugiej. A przecież miała kiedyś dom, przecież była, chyba, szczęśliwa. Co się stało?
Osoba, która nieodpowiedzialnie pozwoliła jej przyjść na świat, stwierdziła, że przy takiej ich ilości nie daje już rady. I po prostu, końcem marca, oddała całą dziesiątkę swoich kotów do Schroniska. Dwóm kotom udało się jeszcze w tym samym dniu znaleźć dom.
Kiedy wejdzie się do ich boksu, widok pozostałej ósemki, na długo pozostaje w pamięci.
Osiem burasków /z większymi lub mniejszymi białymi znaczeniami/, w różnym wieku - od 2-3 lat i więcej. Przytulone do siebie, przerażone i bardzo nieszczęśliwe. Bardzo starają się ukryć przed światem. W ich oczach widać ogromny smutek, ból i przygnębienie. Są zupełnie zdezorientowane zaistniałą sytuacją. Nie rozumieją, dlaczego znalazły się w zupełnie obcym dla nich miejscu. Dlaczego ktoś je porzucił? Dlaczego zostawił? Dlaczego już nikt ich nie chce? Niestety, nikt nie umie im odpowiedzieć…
Mimo że bardzo się boją, mimo że są bardzo wystraszone, są spokojne, miłe i dają się głaskać. Nie są kotami dzikimi, czy zdziczałymi. Mimo wszystko. Każdego z nich można pogłaskać, wziąć na ręce. Jednak wszystkie przeżyły ogromną traumę. Każdy z nich wciąż skrywa w sobie całe pokłady bólu i totalnego zagubienia. Nie jest możliwym by znalazły jeden, wspólny dom, ale może choć dwójkami? Oczywiście dobry dom dla jednego z nich też będzie cudem. Tym kotom załamało się życie, dlatego też bardzo pilnie i bardzo głośno apelujemy o domy dla nich. Każde z nich zasługuje na dobry, ciepły i cierpliwy dom. Dom, który stworzy takiemu kotu warunki, by mógł dojść do siebie. Dom, w którym zostanie otoczona ciepłem, miłością, zrozumieniem. Dom, który da jej tyle czasu, ile będzie potrzebowała. Dom, w którym już nigdy nic złego jej nie spotka.
Marusia ma około 2-3 lat.
Jest wysterylizowana, zaszczepiona i odrobaczona.