» Pon kwi 11, 2011 11:42
Re: Zaginęłam: Zelda+info dla karmicielek+wysoka NAGRODA!!!
Rada passa jest najbardziej wskazana.
Koty domowe kiedy znajda się na zewnątrz są totalnie przerażone. Moja Luśka zwiała kiedyś. Szukałam jej wszędzie - bez skutku. Wreszcie postanowiłam pokiciać na klatce schodowej - bo może weszła do kogos do domu i ten ktoś usłyszy... Przy okazji zaglądałam w jedyne miejsce, gdzie mogła się ukryć, a mianowicie do skrzynek z gazomierzami. Znalazłam ją w 3 centymetrowej szparze pomiędzy licznikiem a ścianą, dwa piętra wyżej, tak przerażoną, że nie reagowała na nic. Musiałam ją wydłubywac zza tego licznika, a do domu doniosłam szmatkę z nieruchomymi oczamio i tylko odech wskazywał, że żyje.
Inna kotka, moja była tymczaska, dała dyla i zniknęła. Szukałysmy jej wraz z opiekunką przez dwie doby - zero efektów. Opiekunka twierdziła, że klatka schodowa dokładnie przeszukana. Postanowiłam spróbowac jeszcze raz - i znalazłam - pod schodami do piwnicy, wciśniętą w najciemniejszy kąt, a że jest czarna, widać jej nie było - macałam i wymacałam. Wyciągnąć ją trzeba było na siłę. Przez te 48 godzin zapewne nie wychodziła, nie jadła i nie siusiała, bo po powrocie do domu pognała jak szalona do kuwety.
Kot mojej córki wyskoczył przez okno. Trzeciej doby po zniknięciu, kiedy już przestała wierzyć, że go odnajdzie, usłyszała w nocy cichutki miauk, dochodzący spod okna. Znalazła go pod samochodem, gdzie zapewne ukrył się od razu po wyskoczeniu i siedział cały czas. Nie wyszedł do niej - musiała wpełznąć pod samochód i łapać spanikowanego kota.
Piszę to wszystko dlatego, że z moich doświadczeń wynika, iż często uciekinier siedzi w pobliżu domu, ukryty w najbardziej nieprawdopodobnej dziurze (np. w rynnie) i absolutnie nie reaguje na wołanie. I to jest wersja optzmistyczna. Gorzej, jesli czymś (hałasem, psem) przerażony pogna gdzieś dalej, a potem nie umie lub boi się wrócić.