ech, jak ja żałuję,że nie mogę jej wziąc
te oczy, spojrzenie mówi już,że charakter ma dobry, ona jest taka podobna w tym wszystkim do koteczki, której nie daliśmy rady uratować (jednej z wolnożyjących w BB)

tak prosila o ratunek, zaufała nam, sama weszła do domu, zabraliśmy ją do mnie(dziki kot grzeczny, spokojny przez cała drogę, ufała,że pomożemy, tak bardzo chciała żyć...)jeszcze był promień nadziei ...do momentu wyników badań

nie widziałam tak szybko postepującego odchodzenia, z dnia na dzień ogromny postęp choroby... do wyników miałam nadzieję,że będzie lekka niewydolność trzustki -z objawów zaobserwowanych , kiedy mieszkała w domu u nas, kiedy przyszła i była cały weekend, tak mi wynikało, skonsultowałam z wetami moimi, decyzja," przywieź jak najszybciej, zrobimy biochemie z ukierunkowaniem na trzustkę, moze to tylko niewydolność";
kiedy ją zabraliśmy miała już nie tylko rozłożoną trzustkę ale zajęte płuca, nowotwór...
gdy już nie pomagały przeciwbólowe, pomogliśmy jej odejśc za TM[*]
miała tylko dwa latka

zawieźlismy ją z powrotem tam, gdzie był jej dom, obok kociego domku pod sosną jest mały grobek... koty chyba czuja jej obecność, ja tak, kiedy przyjeżdżam wiem, czuję tego małego dobrego duszka, tylko teraz nikt nie czeka na nas, gdy przyjeżdżamy...
pojawiła sie nowa koteczka, która przychodzi na jedzenie, podobna do Misi, tylko bardzo dzika,znów sa cztery ogonki, ale to nie to samo, nie ma Misi...
Wiesz, gdybym opchnęła czarnucha z domu...ba to marzenie ściętej głowy, tej gnidy nikt nie chce, jest tak niedobry, zazdrosny i nietolerancyjny, że naprawdę zaczęłam sie zastanawiać na domem dla niego, ale musiał by byc jedynakiem i pewnie wpędziłby do grobu opiekuna

niestety to ulubiony kot Daniela, a ja go toleruję , bo ślepaczek z nim sie przyjaźni-jedyny kot, którego czarnuch toleruje; jednakże gdyby ktoś ze znajomych zechciał na czapkę , to chętnie odstąpię piękne czarne aksamitne futro

już nawet nie reaguje na moje groźby sprzedania go na czapkę, kiedys to działało

ostatnio chciałam moim wetom go opchnąc, ale przebili mnie ... 5ma czarnuchami u siebie

czarnucha próbowałam nawet zamienic na dwa inne, na trzy -dziewczynom z fundacji opychałam-nikt tego gada nie chce, jesli go zna
Myśle,ze optymistycznie Cię , Iwonko nastawiłam, mimo ilości Twoich futerek-kazda ilośc kotów lepsza od mojego czarnucha

wiem,że czas nagli, ale... może znalazłby sie jednak dom niewychodzący dla Lusi ? jakoś mnie nie przekonuje to "wychodzenie" nawet na takim zadoopiu jak dom k.BB , a co dopiero w mieście
a moze uda sie namówic ludzi na wolierę?
dawno nie zaglądałam, no to sobie pogadalam

, wybaczysz?
