Nie wierzę w te maluchy:) Właśnie od nich wróciłam i jestem w szoku jak takie maleństwa mogą być do tego stopnia komiczne. Mam wrażenie, że ktoś mi podmienił kociaki, bo w porównaniu z tym jakie były 3 dni temu to różnica jest diametralna.

Są tak ciekawskie, szczególnie rudzielec mały, no wszędzie wejdzie, każdego zaczepi i gryzie:) Są wielkości mojej pięści a nie straszne są im wycieczki z dala od mamy, wyobraźcie sobie kociaka, który wyglądem przypomina chomika a urządza sobie wyprawy po największych zakamarkach garażu.

I tak śmiesznie główki nadstawiają do głaskania, albo chowają się pod nogi i czatują na rodzeństwo aby zaatakować;p Kotka też jest baaaardzo ufna, no taka przylepa do miziania, rozkłada się na plecy by masować jej brzuszek. Dzięki temu, że wreszcie ma jedzenia pod dostatkiem ma też dużo pokarmu więc może dlatego kociaki tak nagle się ożywiły. Ogółem wszystko toczy się po mojej myśli, jak tak dalej będzie to będę przeszczęśliwa.

Dodam, że przyjrzałam się lepiej jednemu kociakowi i ma umaszczenie zupełnie jak kot bengalski, o takie coś:

Także bardzo charakterystyczne i ciekawe więc myślę, że szybko ktoś się w nim zakocha:)
Drugi jest typowo bury jak mój Kajtuś w młodości:) :

Rudy podobny do tego, tylko ma pyszczek biały:

I buro-rudy, najtrudniej było mi znaleźć zdjęcie z kotem o podobnej maści, więc coś takiego:

Także wyobraźcie sobie te piękności:)