
po dyżurze, po kiermaszu. z kiermaszu uzbierało się 160zł (sprzedaż moich kolczyków na-afn-owych), + pluskwa doniosła mi 30zł z bazarku. podliczę bazarki i kiermasz i zrobię przelew.
z gadżetów fundacyjnych nie sprzedało się nic poza paroma fotkami-pocztówkami, zainteresowanie było baaardzo znikome, nie musiałam dźwigać tej tony na plecach

banner jest na rurze nad sedesem.
wszystkie kubki są w kartonie oznaczonym 'uwaga szkło' między szklaną gablotką a regalikiem, pod tymi dwoma czarno-zielonymi kontenerami z przydasiami
cała reszta rzeczy imprezowych (czyli kalendarze, podkładki whiskasowe, ulotki, fotkopocztówki i obrusy) są w koszu na szczycie klatki 1/2.
puszek, magnesów ani zeszytu z kotami rano nie stwierdziłam nigdzie, a szukałyśmy z queen-ink całkiem dokładnie. (wiem, że zeszyt ma tweety)
maciek jakimś cudem uciekł z klatki króliczej, nie otwierając jej

niunia boi się ludzi.
lolek i mały zabrane jedzenie, bardzo niezadowoleni z tego powodu.
wiśniówka i rakija zabijają się o siebie, jak tylko pojawi się ręka w klatce - mruczą, barankują, dają sobie liście byle tylko dotrzeć do ręki człowieka. booooosko przesłodkie panny

torfik wywalił na siebie całą zawartość kuwety

zużyte 2 i trochę puszki brocconisa + 1 whiskas.
jestem nieżywa.