Biała-Burcia przywitała mnie w szpitaliku, poznałą

Mrrrr i baranek

Już czuje co je bo sama zabrała się za pałaszowanie mięsa (barfa konkretnie

) Pan doc przyznał, ze jest lepiej

Cieszę sie bardzo ale to oznacza że coraz pilniej szukam jej DT
Zaraz po pracy podjechałam zobaczyć co na działkach. A tam rudych znów nie ma... zmartwiłam się szczerze mówiąc. Ale zebrałam się i podjechałam tam o zmierzchu drugi raz. I były

Rudy na kicikici przybiegł w podskokach

Został wygłaskany, podrapany pod bródką i wzięty na ręce

Zdziwiony był ale drapany pod bródką nadstawiał sie i ignorował fakt, ze wisi w powietrzu. Bo obydwoje ewidentnie nie wiedzą, ze można byc branym na ręce. To nie jest brak oswojenia, co raczej brak nauczenia, pokazania. Szylka przyszła po chwili dostojnym krokiem. Wiedziała, ze nie ta osoba kiciała co zawsze. Trochę bardziej ostrożna, bardziej zdystansowana. Ona nie jest mniej oswojona ona jest po prostu KOTKĄ, kobietą, ma w genach ostrożność, ma więcej rozumu, nie jest tak łatwowierna jak ten rudy głupol. No i jest szylkretką. One tez mają swój charakterek. Głaskac się dała, wziąć na ręce się dała, ale nie podobało jej się. Wygięła się od razu, ze nie chce. Ale bez drapania, syków itd. Po prostu się wywinęła a ja ją puściłam. Nic na siłę. Być może ten typ nie lubi i nie będzie lubiał brania na ręce. Sama ma dwa takie w domu.
Ale po tym mizianiu dzisiejszym moge powiedzieć, ze rudy jest słodkim misiem o małym rozumku

, łasym na jedzenie i pieszczoty. A Szylka Kotką przez duże K. Oswojoną ale z swoim kobiecym charakterem. Obydwoje wymagają nauczenia pieszczot. Przecież tam ich nikt w życiu na rękach nie nosił....
I wiecie co.... jakie one maja miękkie i gęste futerka
