Dzwoniłam...
Madzi widocznie pękło jakieś naczynko w nosku, mam kupić wodę morską i jej podawać do noska.
Jutro dostanie specjalne kropelki bo te są na receptę i nie mogę jej dzisiaj kupić.
Szkoda też, że dzieciaczki nie miały zrobione biochemii bo one mi coś za dużo piją i sikają.
W kuwecie jest u nich więcej sików niż u mojego stada razem.
Dzisiaj była bawwwdzo śmiewdząca kupa w kuwecie zrobiona przez Wicia.
W nocy też któreś zwymiotowało kurczakiem i od dzisiaj Witosław dostaje szaszetki Felixa, cobym miała pewność które z nich wymiotuje.
Madzię też karmię po mniejszych porcjach, bo wczoraj dostałam od wetki opr, że za dużo im daję.
Ale Madzia taka jest głodna...

miałam jej dawać jeść 3 razy dziennie ale wymogłam na 4 po mniejszej porcji.
Cioteczki, może któraś z Was ma na zbyciu saszetki Intestinala i może im podarować?
Spróbuję też Madzi dać Gerberki dziecinne.
Już jak ja głaszczę to tak prawie już po linii prostej a nie po pagórkach z kosteczek.
Agatko, od kiedy u niej utrzymuje się ten koci katar?
Bo chyba o ile dobrze kojarzę to od pół roku jak mi powiedziano, ja jutro znowu jadę z nią do Łodzi na Zylexis to powiem o tym utrzymującym sie bez przerwy katarem.
Zapytam też czy mogę jej główkę nagrzewać taką specjalną lampą czerwoną bo mam.
moje dzieciaki kochane....
Kotki znowu były wyczesane, Wiciu znowu mruczał i bziucha wywalał do mizianka.
On też jest drobniutkim i niedużym koteczkiem, przyjacielskim, i nieagresywnym.