Ja tam do hodowli nie mam pretensji, co oni winni? Dziękuję tylko Koszmarii, że była tak miła dać cynk. Niech mają świadomość, a co kto z tym zrobi to już nie moja sprawa.

Ja nawet do ludzi pretensji nie mam, że oddają takiego kotka. Bo jestem w stanie zrozumieć, że są wypadki losowe.
Mam tylko żal, że nie poczuli się w obowiązku, aby zrekompensować nam nakłady na dojazd. Ba, gdyby nie wiedzieli skąd jedziemy... też by sprawy nie byłoby. Ale wiedzieli! Ludzie, jakiś szacunek międzyludzki jest dla mnie kluczowy. Przepraszam nie załatwia sprawy!
Od czasu naszego powrotu, prócz tej śmiesznej odpowiedzi na negatyw, nikt nie miał odwagi zadzwonić czy napisać maila, że faktycznie czują, że wypada się dogadać w tej kwestii. Czyli dla nich sprawy nie ma. Pytanie - po co ja dzwoniłam? Po co się pytałam? Po co facet gada, jak się w rodzinie nie mogą dogadać? Była taka aukcja czy ogłoszenie, szukano domu dla innego kota i wyraźnie zaznaczone, że dom ma być w tym samym mieście co właściciel. Mega uczciwe!
Teraz jest adnotacja o dzieciach. Nie mogło jej być wcześniej? A co z mieszkaniem w bloku? Kotka ma być wg słów tej pani wychodząca. Nadal tego nie widzę na aukcji. Kupi ktoś bez dzieci, ale z mieszkaniem i wydadzą nagle jednak?
Skasowana aukcja miała tekst, że licytacja nie równa się nabyciu.
Nowa aukcja ma tekst o dokupieniu akcesoriów, więc też jest reklamą.