Po dyżurku porannym osobiście jestem w euforii. Józio nie tylko nie postanowił zagłodzić się na śmierć za szafą z boksami , ale przyszedł przywitać się ze mną , zjadł troche mokrego jedonka - zwiedza kocią chatke zawzięcie , wszystko jest ciekawe: szafka z miseczkami , szafa z posłankami i inne zakamarki . Kotek sie łasił pozwolił sie głaskać , sam się przytulał - normalnie nirvana
Natomiast w bokasach sprawa taka:
1/ Inez nie zjadła , ani kupki ani siusiu

w boksie ślady wodnistych wymiotów z dużą ilością sierści , kicia pomiaukuje żałośnie , nie jest zadowolona z zamkniecia w boksie.
2/ Milusia też nie ma apetytu , skubnęła mokre ale bez rewelacji.
3/ bura kicia po sterylce wystraszone biedactwo , ale je , miseczka po mokrym była pusta, w kuwetce co trzeba- świeże mokre jedzonko też trochę zjadła .
4/Pati - normalnie zgroza - siedzi w kuwecie jak sfinks , nieruchoma i z szeroko otwartymi oczami . o wyczyszczeniu kuwety nie mam mowy. podanie miseczki z mokrym jedzeniem skończyło się tak że syczała i warczała - włożylam miseczkę i zatrzasnęłam boks .
5/ Miluś normalnie je i kupcia - ale do kontaktów nie jest skory . jak sprzątałam boks to Jozio próbował go odwiedzić, musiałam uważać bo Józio zdaje się jest dość ciekawski.
Na zdrowej kociarni oczywiście ciągle apetycik dopisuje.Po sprzątnięciu kuwet ledwie uniosłam śmieci - UWAGA nie ma już żwirku w plastikowym pudełku , musiałam cały zużyć bo kuwety były totalnie zakichane i po sprzątnięciu prawie nic żwirku w nich nie było .
Kotka tricolor trochę bywa dziwna . Jak sprzątałam kuwetę- budkę zaczęła na mnie warczeć i usytuowała się nad moją głową - miałam wrażenie że mi skoczy na łeb. Przypuszczam że zachowania tego rodzaju były przyczyną jej oddania . Będzie potrzebowała wyrozumiałego domu - może takiego,który już zna koty. Faktycznie chyba dzieci małe odpadają w przedbiegach.