natomiast dzwonił pan Jerzy, Tygryska II dziś znów skoczyła na Mikruska i on znów ciąga tylnie nóżki, tzn pogorszyło się, pan J postanowił ją zatrzymać, ale w tej sytuacji spytałam, czy jednak może poszukać jej domku, na to pytanie jeszcze pan J mi odpowie, jak wpadnę do niego, a kiedy to nie wiem, bo tak mnie dusi kaszel, że oddychać nie dam rady...no i oprócz tego, nie przychodzi już 4 dni na jedzonko brat Mikruska, którego pan J karmi na parkingu, a więc wieści nie bardzo...
dziś obserwowałam kocury w swoim ogródku, i tylko ten biedny Czarnulek taki stłamszony i pogryziony, więc tamte są bardziej waleczne...szkoda kicia, jak spotkam się z panią Anną, to poproszę ją żeby postarała się go złapać, ona też jest po leczeniu promieniotwórczym jodem i wychodzi tylko z psem na spacer...
a oto kilka fotek:
Pysia na parapecie

książe koło choinki, a pod nią był ten pogryziony Czarnulek chyba


domek z okna

Rudasek
