huh, przepraszam za tak długą ciszę i za te gromy, co je tak nie do końca słusznie wtedy ciskałam. mea culpa. na usprawiedliwienie [marne, ale zawsze] mogę dodać, że takiego stresu jak na początku wakacji, to chyba nigdy nie miałam, a do tego zarwane przez karmienie nocki też się dały we znaki.
szczególnie przepraszam Andę, Amikę i Pixie65. w dosyć szczeniacki sposób dałam upust swoim nerwom odreagowując na was.
co do maluchów, o które było tyle dymu swego czasu...
cóż, jeden kitek niestety odszedł w bardzo bolesny dla nas sposób [nie wiadomo czym spowodowane wpochwienie jelit

. cichutki był cały czas, nawet nie zapłakał, a rano było już za późno i była potężna martwica

]. reszta szkrabów znalazła domki. 3 znalazła nawet jeden, hasają sobie na wsi zdrowe i wesołe. według najświeższych doniesień - z racji ocieplenia, zaczęły na nowo szturmować stajnię

jeden kocurek pojechał aż do Zakopanego [to była droga przez mękę. przez wieeele godzin moja ręka robiła za drapak/gryzak, co by kawaler nie darł ryjka za mocno]. reszta została w obrębie województwa i mamy względnie stały kontakt.
dużo dymu było, na szczęście historia z happy endem.
jeszcze raz przepraszam za te nerwy, obiecuję poprawę na przyszłość [ale mam nadzieję, że obędzie się bez powtórek z historii]
