Buba miał być kotką, tylko usłyszeliśmy dwie wersje: że przy amputacji ogona była sterylizowana i że co roku przynosi masę kociąt

.
Dzisiaj zostawiłam wszystkie kociaste wybudzone, nakarmione i zadowolone.
Na stanie mamy:
Bubę, który miał być kobietą, nie ma ogona i mruczy brany na rękach i nie brany na ręce, i miauczy, gdy się go nie głaszcze, i próbuje ukraść przez kratkę jedzenie Kice.
Kikę, która jest oswojona, pręgowana i słodka.
Dużego, Złego i Groźnego - wielgaśnego kocura o niewinnym spojrzeniu, który w klatce-łapce rzucał się jak opętany i chciał nas zjeść, ale póki się nie ruszałam za bardzo, to był gotowy jeść nawet jeśli byłam w pokoju.
Złe Spojrzenie I - bury, wściekły i dziki - nie wyszedł na jedzenie dopóki nie wyszłam z pomieszczenia, na mój widok kładzie uszy po sobie i wciska się w koniec kontenera.
Złe Spojrzenie II - czarny kocur, dziki, ale gada do mnie z opierniczem i nie chowa się do kontenera, ale też nie zacznie szamać, póki jestem obok.
Tycinkę - jest malutka, ma oczy jak węgielki, czarny pyszczek, białe wąsy, pomalowane na biało paluszki i śliczną krawatkę. Bawiła się dzisiaj ze mną przez kratkę, jadła mi z ręki - po spojrzeniu diablątko wcielone. Po wejściu do pokoju zwiewa do kontenerka zdecydowanie zbyt wolno. Jest ciemnodymna.
Tycinka - jest jasnodymny i ma cudną białą pionową plamkę na nosku. Bawił się i mruczał przez kratki. Jadł z ręki. W ogóle się nie stara zachowywać jak ten dziki kociak z klatki łapki.
Tycinkowie są dla mnie zagwozdką - miały opinię zupełnie dzikich, zachowywały się jak zupełnie dzikie. Zobaczymy co z nimi będzie - to już nie jest wiek na oswajanie tak ogólnie, więc trudno powiedzieć, czy to narkoza, czy co...
A zdjęcia będą jutro, żeby Wam narobić apetytu

.