Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 25, 2011 20:50 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

A ja się nie cieszę, że znowu Cię widzę :|
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt mar 25, 2011 21:02 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Wystarczy nie łazić po wątkach, które odwiedzam Obrazek
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 26, 2011 0:27 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

casica pisze:
behemotka pisze:
casica pisze:A odłożywszy na bok pobożne życzenia:

czy ktoś zna i może podać przykład kraju w którym rozwiązano problem bezdomności bez stosowania eutanazji jako metody ograniczenia populacji bezdomnych psów i kotów?

Ja nie znam.

[część ciachnięta przy cytowaniu - nie żeby to była manipulacja, brońcie bogowie:]
Czy ktoś zna i może podać przykład kraju, w którym rozwiązano problem bezdomności dzięki masowej eksterminacji?

Ta odpowiedź wystarczy.

Co do dalszych Twoich rozważań pod cytowanym moim postem. Nie podpinaj proszę własnych rozważań pod moje pytanie. Moje pytanie było konkretne, nie miało nic wspólnego z cytowanym wcześniej tekstem i filmem. Jest to swoista manipulacja moją wypowiedzią, a tego sobie nie życzę
Odpowiedziałam na zadane konkretne pytanie, zadałam własne konkretne pytanie, w tym samym temacie. Odpowiedzi brak. Typowe dla tego akurat rozmówcy :roll:

Na marginesie: moja wypowiedź nie miała nic wspólnego z filmem, nawet go nie oglądałam (chyba że to TEN dość powszechnie znany film, który widziałam dawno temu).
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 26, 2011 1:18 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Berek pisze:
"Berek, naprawdę stawiasz znak równości pod względem stopnia okrucieństwa między zagłodzonym, zdziczałym, tłuczonym kijem łańcuchowym Burkiem a kotem, który czuje się trochę nieswojo?"
No widzisz - "i znów ta sama ballada", jak to pisał Mistrz...
:D
Już się pojawia bagatelizujące słowo "trochę". Et, co tam, to nic... 8)

O tym właśnie piszę w moim poście. Przykre, że miłośnicy zwierząt niewiele sobie zadają trudu żeby troszku więcej się dowiedzieć o tym, jak one NAPRAWDĘ odbierają swiat.
:( Co jest dla nich udręką - nie tylko łańcuch, nie tylko zaglodzenie - niestety. :?
No toż podałam przykłady z dość odległych końców skali, nie widzisz tego? :roll: Skoro między dopuszczaniem do stresu (nie piszesz na jakim poziomie, ja akurat wybrałam lekki) a dopuszczaniem do cierpienia rannego zwierzęcia nie widzisz żadnej różnicy, zadałam konkretne pytanie dookreślające. Ale dobrze, skoro słowo "trochę" (lekki poziom stresu) tak bardzo kłuje w oczy, zapytam:

Czy stawiasz znak równości pod względem stopnia okrucieństwa między zagłodzonym, zdziczałym, tłuczonym kijem łańcuchowym Burkiem a kotem, który stresuje się obecnością drugiego kota?

Wyraźnie bardzo Ci leży na sercu dbałość o kondycję psychiczną zwierząt. Zacnie. Zdajesz sobie sprawę, że pewien poziom stresu jest potrzebny, wręcz niezbędny do zachowania zdrowia umysłowego? Polecam zapoznanie się z pojęciem eustresu i neustresu. Ja wiem, że na tym akurat wątku "stres" pełni rolę ucieleśnienia zła, narzędzia zwyrodniałego okrucieństwa i innego pomiotu Szatana, ale w rzeczywistości bywa różnie.

A tak, stres też ma stopniowanie; w dodatku sam w sobie nie jest niczym szkodliwym, dopiero nieumiejętność radzenia sobie z nim powoduje problemy. Na przykład dwa z moich kotów są o wiele bardziej zestresowane jedną wizytą u weta niż dziesięcioma współlokatorami na stałe. Z kolei dla mojego psa nuda jest bez porównania bardziej destrukcyjna niż spacer wypełniony stresującymi bodźcami. Ja też wolę pracę stresującą i satysfakcjonującą niż spokojną, pozbawioną wyzwań.

Sugestia, że "niewiele sobie zadaję trudu żeby troszku więcej się dowiedzieć o tym, jak one [zwierzęta] NAPRAWDĘ odbierają swiat" jest zwyczajnie obraźliwa. Nie znasz mnie, nie wiesz, co robię ze zwierzętami, na ile dostosowałam swój tryb życia, swoje zachowania, nastroje, gesty, urządzenie mieszkania oraz metody komunikacji, by zrozumieć i zaspokoić potrzeby moich kotów i psa. Potrzeby zarówno fizyczne, jak psychiczne.

Trzymajmy się może jakiegoś poziomu konkretów. Możesz odpowiedzieć na pytanie?
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 26, 2011 10:02 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:
Berek pisze:
"Berek, naprawdę stawiasz znak równości pod względem stopnia okrucieństwa między zagłodzonym, zdziczałym, tłuczonym kijem łańcuchowym Burkiem a kotem, który czuje się trochę nieswojo?"
No widzisz - "i znów ta sama ballada", jak to pisał Mistrz...
:D
Już się pojawia bagatelizujące słowo "trochę". Et, co tam, to nic... 8)

O tym właśnie piszę w moim poście. Przykre, że miłośnicy zwierząt niewiele sobie zadają trudu żeby troszku więcej się dowiedzieć o tym, jak one NAPRAWDĘ odbierają swiat.
:( Co jest dla nich udręką - nie tylko łańcuch, nie tylko zaglodzenie - niestety. :?
No toż podałam przykłady z dość odległych końców skali, nie widzisz tego? :roll: Skoro między dopuszczaniem do stresu (nie piszesz na jakim poziomie, ja akurat wybrałam lekki) a dopuszczaniem do cierpienia rannego zwierzęcia nie widzisz żadnej różnicy, zadałam konkretne pytanie dookreślające. Ale dobrze, skoro słowo "trochę" (lekki poziom stresu) tak bardzo kłuje w oczy, zapytam:

Czy stawiasz znak równości pod względem stopnia okrucieństwa między zagłodzonym, zdziczałym, tłuczonym kijem łańcuchowym Burkiem a kotem, który stresuje się obecnością drugiego kota?

Wyraźnie bardzo Ci leży na sercu dbałość o kondycję psychiczną zwierząt. Zacnie. Zdajesz sobie sprawę, że pewien poziom stresu jest potrzebny, wręcz niezbędny do zachowania zdrowia umysłowego? Polecam zapoznanie się z pojęciem eustresu i neustresu. Ja wiem, że na tym akurat wątku "stres" pełni rolę ucieleśnienia zła, narzędzia zwyrodniałego okrucieństwa i innego pomiotu Szatana, ale w rzeczywistości bywa różnie.

A tak, stres też ma stopniowanie; w dodatku sam w sobie nie jest niczym szkodliwym, dopiero nieumiejętność radzenia sobie z nim powoduje problemy. Na przykład dwa z moich kotów są o wiele bardziej zestresowane jedną wizytą u weta niż dziesięcioma współlokatorami na stałe. Z kolei dla mojego psa nuda jest bez porównania bardziej destrukcyjna niż spacer wypełniony stresującymi bodźcami. Ja też wolę pracę stresującą i satysfakcjonującą niż spokojną, pozbawioną wyzwań.

Sugestia, że "niewiele sobie zadaję trudu żeby troszku więcej się dowiedzieć o tym, jak one [zwierzęta] NAPRAWDĘ odbierają swiat" jest zwyczajnie obraźliwa. Nie znasz mnie, nie wiesz, co robię ze zwierzętami, na ile dostosowałam swój tryb życia, swoje zachowania, nastroje, gesty, urządzenie mieszkania oraz metody komunikacji, by zrozumieć i zaspokoić potrzeby moich kotów i psa. Potrzeby zarówno fizyczne, jak psychiczne.

Trzymajmy się może jakiegoś poziomu konkretów. Możesz odpowiedzieć na pytanie?

piękne
ale zapomniałaś napisać o stresie działającym na organizm destrukcyjnie, o tym, ze u różnych organizmów różny jego poziom będzie szkodliwy i o tym że ta szkodliwość oprócz działania na psychikę działa również na zdrowie fizyczne i powoduje różne dolegliwości przeradzające się bardzo często w choroby - długie i przewlekłe
ten mechanizm dotyczy ludzi i zwierząt również
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 26, 2011 14:04 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:Wyraźnie bardzo Ci leży na sercu dbałość o kondycję psychiczną zwierząt. Zacnie. Zdajesz sobie sprawę, że pewien poziom stresu jest potrzebny, wręcz niezbędny do zachowania zdrowia umysłowego? Polecam zapoznanie się z pojęciem eustresu i neustresu. Ja wiem, że na tym akurat wątku "stres" pełni rolę ucieleśnienia zła, narzędzia zwyrodniałego okrucieństwa i innego pomiotu Szatana, ale w rzeczywistości bywa różnie.

A tak, stres też ma stopniowanie; w dodatku sam w sobie nie jest niczym szkodliwym, dopiero nieumiejętność radzenia sobie z nim powoduje problemy. Na przykład dwa z moich kotów są o wiele bardziej zestresowane jedną wizytą u weta niż dziesięcioma współlokatorami na stałe. Z kolei dla mojego psa nuda jest bez porównania bardziej destrukcyjna niż spacer wypełniony stresującymi bodźcami. Ja też wolę pracę stresującą i satysfakcjonującą niż spokojną, pozbawioną wyzwań.

Sugestia, że "niewiele sobie zadaję trudu żeby troszku więcej się dowiedzieć o tym, jak one [zwierzęta] NAPRAWDĘ odbierają swiat" jest zwyczajnie obraźliwa. Nie znasz mnie, nie wiesz, co robię ze zwierzętami, na ile dostosowałam swój tryb życia, swoje zachowania, nastroje, gesty, urządzenie mieszkania oraz metody komunikacji, by zrozumieć i zaspokoić potrzeby moich kotów i psa. Potrzeby zarówno fizyczne, jak psychiczne.

Trzymajmy się może jakiegoś poziomu konkretów. Możesz odpowiedzieć na pytanie?


Trzymajmy się więc jakiegoś poziomu konkretów: jaki poziom stresu jest potrzebny? Konkretnie? Jak go określić? Gdzie przebiega granica potrzebnego stresu?
Mam wrażenie, że lubisz ekstremalne przykłady, więc pytam o ten stres? Znam przypadek kotki, która ze stresu sie zagładzała i rozwaliła sobie wątrobę (została porzucona).
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Sob mar 26, 2011 17:04 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

dalia pisze:piękne
ale zapomniałaś napisać o stresie działającym na organizm destrukcyjnie, o tym, ze u różnych organizmów różny jego poziom będzie szkodliwy i o tym że ta szkodliwość oprócz działania na psychikę działa również na zdrowie fizyczne i powoduje różne dolegliwości przeradzające się bardzo często w choroby - długie i przewlekłe
ten mechanizm dotyczy ludzi i zwierząt również
Dalia, już bodaj dwukrotnie twierdziłaś, że nie widzisz sensu dyskusji ze mną - ucinając tym krótkim stwierdzeniem wymianę zdań i unikając odpowiedzi na różne pytania. Jeśli zmieniłaś zdanie i uważasz, że sens jednak istnieje, proponuję mimo wszystko skupić się na kwestiach twórczych, a nie wypisywać frazesy na tematy, w których się zgadzamy.

Zapomniałam również napisać, że kot ma dwoje uszu i cztery łapy. Trudno, większość oczywistości pomijam.

Nie wiem też, po co wprowadzasz podział na ludzi i "również zwierzęta". A człowiek to niby czym jest? Grzybem, drzewem, chmurą?
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 26, 2011 17:06 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

joshua_ada pisze:Trzymajmy się więc jakiegoś poziomu konkretów: jaki poziom stresu jest potrzebny? Konkretnie? Jak go określić? Gdzie przebiega granica potrzebnego stresu?
Mam wrażenie, że lubisz ekstremalne przykłady, więc pytam o ten stres? Znam przypadek kotki, która ze stresu sie zagładzała i rozwaliła sobie wątrobę (została porzucona).
Mało mądre pytanie :roll:
Chyba oczywiste, że potrzebny poziom stresu - podobnie jak większość innych potrzeb umysłu - zależy od cech osobniczych, w tym przypadku m.in. pewności siebie, ciekawości, śmiałości, asertywności, socjalizacji czy temperamentu. Granica przebiega więc bardzo różnie, trzeba znać i rozumieć zwierzaka, by wiedzieć, kiedy się dobrze czuje.

O co Ci teraz chodzi w ogóle? Próbujesz mnie oświecić, że stres, z którym zwierzę sobie nie radzi, szkodzi? To truizm, dobrze wiem, że tak jest. Miałam też w domu podobny przypadek prawie udanego zagłodzenia się kotki, która nie potrafiła sobie poradzić z tym, co ją spotkało.

No i co z tego wynika? Że mamy trzymać futra w bezstresowym środowisku? Bez żadnych bodźców zewnętrznych, bez gości w domu, dzieci, nowych członków rodziny, bez spacerów, bez wizyt weta lub u weta, bez używania odkurzacza i pralki?
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 26, 2011 17:18 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:[/size]Czy ktoś zna i może podać przykład kraju, w którym rozwiązano problem bezdomności dzięki masowej eksterminacji?

[/quote]
Ja nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie. Zapewne w żadnym kraju nie rozwiązano problemu bezdomności, ale niewątpliwie są kraje gdzie ją znacznie ograniczono. Więc pytanie nadal aktualne - JAK?




Dalia, joshua_ada - nie przejmujcie się, dla tego akurat rozmówcy dość charakterystyczne jest przekonanie, że jedyna racja to właśnie ta głoszona. A cudze pytania są niezbyt mądre.
A nie mówiłam, że lesna dwa? :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 26, 2011 18:20 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

casica pisze:
behemotka pisze:Czy ktoś zna i może podać przykład kraju, w którym rozwiązano problem bezdomności dzięki masowej eksterminacji?
Ja nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie. Zapewne w żadnym kraju nie rozwiązano problemu bezdomności, ale niewątpliwie są kraje gdzie ją znacznie ograniczono. Więc pytanie nadal aktualne - JAK?




Dalia, joshua_ada - nie przejmujcie się, dla tego akurat rozmówcy dość charakterystyczne jest przekonanie, że jedyna racja to właśnie ta głoszona. A cudze pytania są niezbyt mądre.
A nie mówiłam, że lesna dwa? :)
Przede wszystkim sterylizacjami i kastracjami na szeroką skalę. I edukacją. Czipowaniem i rejestracją w standardzie, co daje możliwość identyfikacji opiekuna. I edukacją. Konsekwentnym ciąganiem do odpowiedzialności za zwierzę. I edukacją.
Przykładowo świadomość ludu w UK jest zupełnie inna niż w Polsce. Zarówno w kwestiach rozrodu i kastracji, jak obowiązków opiekuna wobec zwierzęcia oraz otoczenia. Na przykład jeszcze nigdy mnie tu nie objazgotał ani nie obskakał obcy pies. Czego NIE osiągnięto gazem/morbitalem, tylko uświadamianiem społeczeństwa. Da się.

Pytanie nadal aktualne: Czy istnieją jakiekolwiek przesłanki - a jeśli tak, to jakie - przemawiające za tezą, że programowa eksterminacja pomogłaby rozwiązać tudzież ograniczyć problem bezdomności?



Reszta wypowiedzi jest niemerytoryczną wycieczką osobistą, więc zgodnie z aktualnym humorem olewam.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 26, 2011 18:26 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:
casica pisze:
behemotka pisze:Czy ktoś zna i może podać przykład kraju, w którym rozwiązano problem bezdomności dzięki masowej eksterminacji?
Ja nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie. Zapewne w żadnym kraju nie rozwiązano problemu bezdomności, ale niewątpliwie są kraje gdzie ją znacznie ograniczono. Więc pytanie nadal aktualne - JAK?




Dalia, joshua_ada - nie przejmujcie się, dla tego akurat rozmówcy dość charakterystyczne jest przekonanie, że jedyna racja to właśnie ta głoszona. A cudze pytania są niezbyt mądre.
A nie mówiłam, że lesna dwa? :)
Przede wszystkim sterylizacjami i kastracjami na szeroką skalę. I edukacją. Czipowaniem i rejestracją w standardzie, co daje możliwość identyfikacji opiekuna. I edukacją. Konsekwentnym ciąganiem do odpowiedzialności za zwierzę. I edukacją.
Przykładowo świadomość ludu w UK jest zupełnie inna niż w Polsce. Zarówno w kwestiach rozrodu i kastracji, jak obowiązków opiekuna wobec zwierzęcia oraz otoczenia. Na przykład jeszcze nigdy mnie tu nie objazgotał ani nie obskakał obcy pies. Czego NIE osiągnięto gazem/morbitalem, tylko uświadamianiem społeczeństwa. Da się.

Pytanie nadal aktualne: Czy istnieją jakiekolwiek przesłanki - a jeśli tak, to jakie - przemawiające za tezą, że programowa eksterminacja pomogłaby rozwiązać tudzież ograniczyć problem bezdomności?

Co do świadomości "ludu", trudno się nie zgodzić. To zupełnie inaczej funkcjonujace społeczeństwo.

A jednak i w UK zwierzęta w schroniskach są usypiane, mimo, że sytuacja jest nierównie lepsza niż u nas.
Poza tym zastanawiam się jak to było wcześniej? Przed wprowadzeniem sterylizacji, czipowania, programów edukacyjnych. Musiała istnieć nadpopulacja. I czy obeszło się bez eutanazji?

Cały czas też nie ma odpowiedzi na pytanie - co zrobic z przepełnionymi schroniskami? Jak rozwiązać ten problem?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 26, 2011 18:45 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:
dalia pisze:piękne
ale zapomniałaś napisać o stresie działającym na organizm destrukcyjnie, o tym, ze u różnych organizmów różny jego poziom będzie szkodliwy i o tym że ta szkodliwość oprócz działania na psychikę działa również na zdrowie fizyczne i powoduje różne dolegliwości przeradzające się bardzo często w choroby - długie i przewlekłe
ten mechanizm dotyczy ludzi i zwierząt również
Dalia, już bodaj dwukrotnie twierdziłaś, że nie widzisz sensu dyskusji ze mną - ucinając tym krótkim stwierdzeniem wymianę zdań i unikając odpowiedzi na różne pytania. Jeśli zmieniłaś zdanie i uważasz, że sens jednak istnieje, proponuję mimo wszystko skupić się na kwestiach twórczych, a nie wypisywać frazesy na tematy, w których się zgadzamy.

Zapomniałam również napisać, że kot ma dwoje uszu i cztery łapy. Trudno, większość oczywistości pomijam.

Nie wiem też, po co wprowadzasz podział na ludzi i "również zwierzęta". A człowiek to niby czym jest? Grzybem, drzewem, chmurą?


zważyłam ze wlazłaś do lasu, wybrałaś sobie drzewo i je opisałaś długo i kwieciście ignorując pozostałe drzewa, las jako taki oraz cały ekosystem - że się posłużę przykładem
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 26, 2011 19:03 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:No i co z tego wynika? Że mamy trzymać futra w bezstresowym środowisku? Bez żadnych bodźców zewnętrznych, bez gości w domu, dzieci, nowych członków rodziny, bez spacerów, bez wizyt weta lub u weta, bez używania odkurzacza i pralki?

no proszę, a parę postów wyżej twierdzisz ze są różne rodzaje stresu i nie każdy z nich jest destrukcyjny
wyliczając te stresogenne czynniki powinnaś o tym pamiętać
jak również o tym, że czas, lub inaczej okres przez jaki organizm jest narażony na stres poza cechami osobniczymi ma kluczowe znaczenie
jeśli u Twoich futer odurzanie jest czynnikiem bardzo stresogennym, a Ty odkurzasz nieprzerwanie (24h/dobę) przez wiele dni to a i owszem przestaw się na miotłę
stres wywołany przez bodźce krótkotrwałe (odkurzacz, pralka itp) nie jest wyniszczający dla organizmu, mało tego jeśli jest powtarzalny i powoduje tylko strach, nie krzywdę to zwierzak się do niego przyzwyczaja i bodziec traci na intensywności oddziaływania i po pewnym czasie może nie wywoływać żadnych efektów
jeśli zamierzasz i tym razem napisać ze to oczywista oczywistość to odpowiedz na pytanie po co wogóle piszesz takie rzeczy ja te które umieściłam w cytacie
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 26, 2011 19:31 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

casica pisze:Co do świadomości "ludu", trudno się nie zgodzić. To zupełnie inaczej funkcjonujace społeczeństwo.

A jednak i w UK zwierzęta w schroniskach są usypiane, mimo, że sytuacja jest nierównie lepsza niż u nas.
Poza tym zastanawiam się jak to było wcześniej? Przed wprowadzeniem sterylizacji, czipowania, programów edukacyjnych. Musiała istnieć nadpopulacja. I czy obeszło się bez eutanazji?

Cały czas też nie ma odpowiedzi na pytanie - co zrobic z przepełnionymi schroniskami? Jak rozwiązać ten problem?
To społeczeństwo funkcjonuje zupełnie inaczej dzięki długiej anglosaskiej tradycji uświadamiania ludzi, dawania im wolnej ręki w jak największym zakresie, a dopiero w ostatniej kolejności kontrolowania ich i zmuszania do czegoś przepisami. Dlatego właśnie uważam skupianie się głównie na kontroli i przepisach za gruby błąd, który kotom w ostatecznym rozrachunku zaszkodzi.

Nie mam jak dotąd bliskiej styczności z tutejszymi schroniskami. Możliwe, że niektóre wciąż masowo uśmiercają po określonym terminie. Ale te organizacje, których działanie okresowo śledzę, podkreślają właśnie na każdym kroku, że usypiają wyłącznie przy wskazaniach medycznych lub behawioralnych.

A wcześniej? Nie znam dokładnych statystyk, ale z tego, co wiem, programowe uśmiercanie też było (eutanazja to zupełnie co innego). Natomiast jestem przekonana, że masowa eksterminacja pod żadnym względem nie pomaga w rozwiązaniu bądź ograniczeniu problemu bezdomności. Vide: Stany.

Co z tymi przesłankami? Istnieją jakiekolwiek?
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 26, 2011 20:18 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

dalia pisze:zważyłam ze wlazłaś do lasu, wybrałaś sobie drzewo i je opisałaś długo i kwieciście ignorując pozostałe drzewa, las jako taki oraz cały ekosystem - że się posłużę przykładem
Długo i kwieciście? 8O O tym, że stres jako taki nie jest z definicji złem, były raptem dwa akapity po trzy linijki każdy. Chyba mamy inne definicje długości tekstu pisanego...

Nie tyle ignoruję pozostałe aż jedno drzewo (negatywny skutek stresu obok skutków pozytywnych i neutralnych), ile wcześniej kilkakrotnie to drzewo opisywałam - że się posłużę tą samą metaforą (albo analogią; nie jest to przykład). No więc stres nieraz bywa przyczyną złego samopoczucia, niepokoju, problemów behawioralnych, chorób... Ja to wiem. Ty to, jak sądzę, wiesz. Co za sens opisywać długo i kwieciście kwestie oczywiste, co do których panuje zasadnicza zgoda?

dalia pisze:
behemotka pisze:No i co z tego wynika? Że mamy trzymać futra w bezstresowym środowisku? Bez żadnych bodźców zewnętrznych, bez gości w domu, dzieci, nowych członków rodziny, bez spacerów, bez wizyt weta lub u weta, bez używania odkurzacza i pralki?
no proszę, a parę postów wyżej twierdzisz ze są różne rodzaje stresu i nie każdy z nich jest destrukcyjny
wyliczając te stresogenne czynniki powinnaś o tym pamiętać
Jasne, że są różne rodzaje stresu. W ogóle stres jako taki nie jest zły. Nie jest z definicji szkodliwy. Wszelka wiedza z zakresu psychologii potwierdza, że w określonych (indywidualnych dla każdej osoby) dawkach jest pożyteczny i potrzebny. To chyba jasne, że do obowiązków opiekuna należy znajomość potrzeb zwierzaka i dostarczenie takiej porcji i takiego rodzaju stresu, jakie są potrzebne.

I właśnie pamiętam, wyliczając czynniki :). Umyślnie podałam przykłady bodźców stresogennych, które generują często reakcje pozytywne. Moje koty uwielbiają gości. Jeden z kotów moich rodziców lubi spać na pracującej pralce - jak ją usłyszy, natychmiast biegnie się położyć na swoim posłanku, które zostało tam umieszczone. Ten sam kot kocha wypady w plener, choć po nich jest tak wyczerpany bodźcami, że śpi jak zabity.

dalia pisze:jak również o tym, że czas, lub inaczej okres przez jaki organizm jest narażony na stres poza cechami osobniczymi ma kluczowe znaczenie
jeśli u Twoich futer odurzanie jest czynnikiem bardzo stresogennym, a Ty odkurzasz nieprzerwanie (24h/dobę) przez wiele dni to a i owszem przestaw się na miotłę
stres wywołany przez bodźce krótkotrwałe (odkurzacz, pralka itp) nie jest wyniszczający dla organizmu, mało tego jeśli jest powtarzalny i powoduje tylko strach, nie krzywdę to zwierzak się do niego przyzwyczaja i bodziec traci na intensywności oddziaływania i po pewnym czasie może nie wywoływać żadnych efektów
jeśli zamierzasz i tym razem napisać ze to oczywista oczywistość to odpowiedz na pytanie po co wogóle piszesz takie rzeczy ja te które umieściłam w cytacie
Znaczy się co, wrzeszczenie na kota przez mniej niż dwie godziny dziennie i rzucanie tuż obok niego słoików nie jest wyniszczające, bo trwa krócej niż program pralki? Właśnie takie absurdalne wnioski są skutkiem podciągania argumentów na siłę pod tezę...

Czynnikiem kluczowym jest przede wszystkim reakcja danego stwora na dany bodziec. Dopiero w dalszej - dużo dalszej - kolejności swoją rolę odgrywa czas. Huk wystrzału czy petardy to przecież tylko moment, znacznie krótszy niż wizyta u weta. Mimo to jest mnóstwo psów, które do lecznicy wbiegają radośnie i witają się z personelem, a na huk wystrzału ogarnia je panika, kończąca się nieraz zerwaniem ze smyczy, zagubieniem, błąkaniem po okolicy, arytmią serca, chorobą etc. Są też takie, które olewają wszelkie hałasy, a u weta skomlą i piszczą w rozpaczy. Widzisz? Osobnicza reakcja. Nie czas. Nie przyzwyczajenie do powtarzalnego bodźca. Najważniejszy jest nie bodziec, tylko to, jak sobie kot, pies czy inny chomik z tym bodźcem radzą.

Dlaczego zadaję pytanie jak w cytacie? Bo skrajności są zawsze złe. Bo martwi mnie powtarzająca się tutaj sugestia, że szczęśliwy kot to kot żyjący bez stresu. Żywe zwierzę, na dodatek drapieżnik (zaprojektowany do wywoływania i znoszenia określonego stresu) miałby spędzać całe życie na beztroskim relaksowaniu się? Mam nadzieję, że nikt tu nie bierze na serio podobnych pomysłów, stąd pytanie dookreślające.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 511 gości