rebellia1 pisze:Boziu, ten kot zamknięty jak w więzieniu spędza mi nieco sen z powiek... Tak rozumiem, że nie ma go gdzie dać i dwór jest dla niego zagrożeniem, ale ta piwnica, przy całym szacunku dla Waszej wielkiej roboty i pomocy!!!, wydaje się być taka niehumanitarna.
I słusznie Ci się wydaje. To jest okrucieństwo. Z tym, że nikt oprócz p. Ani nie decyduje o umieszczeniu w niej kota. Ona ratuje jakiegoś kota i tam go umieszcza bo gdzie indziej nie może. Dość często te koty przebywają tam o wiele za długo.
Ja o nich piszę w jej imieniu.
Jessi i Natasza (i inne osoby tu się wypowiadające) ostatnio pomagają szukać domów dla tych kotów (same zajmują sie całkiem innymi kotami).
[Ja także mam bardzo dużo "własnych" kotów na głowie i nie mam u siebie w domu miejsca na Imbira. Nie mam nawet już miejsca (ani innych środków)na koty, którymi powinnam jak najszybciej się zająć. Jednak staram się radzić sobie sama jak narazie].
Wyjątkiem jest mama Filipka; p. Ania ją złapała, zaniosła na zabieg itd. bo został o to poproszona.
Filipek to kotek ze złamaną łapką(niestety amputowaną potem) którego także złapała pani Ania (akurat tylko ona miała wtedy na to czas).
Pani Ania ma bardzo duże doświadczenie w łapaniu kotów i sterylizacji dzikich kotek. To miejsce nadaje się jak najbardziej do ich przechowywania po sterylizacji, ale poza tym na nic innego
Ale Imbir trafił tu mając tu ok. 5 tygodni, a teraz ma już prawie rok...On nie może być wypuszczony! Ta piwnica jest tuż przy bardzo ruchliwej ulicy Legnickiej. A miejsce z którego został zabrany jest w zupełnie innym miejscu.