Jestem tylko na chwilkę, bo jak wrócilam, to zabrałam się za sprzątanie i chciałam zrobić jeszcze trochę aplikacji w dużym pokoju. Musiałam zostawić robotę bo mi się taśma skończyła. Jutro dokupię, skończę i powieszę obrazy.
Potem biorę sie za mały pokoik. Tam jeszcze nie zrobiłam aplikacji wcale.
Kicia, ta młodziutka z piwnicy Bartusia co była ostatnio sterylizowana jest przeziebiona.

Nawet przez myśl mi przeszło czy nie zabrać jej na kilka dni. Wypuściłam ją dosć szybko po zabiegu , bo niestety bardzo chciała wolności i co gorsze wcale nie chciała u mnie jeść. Ale zobaczę jak się sprawy potoczą. Dzisiaj poleciałam do niej drugi raz i podałam Unidox.Jeśli jutro będzie poprawa, to będę podawać jeszcze przez kilka dni.Przy okazji obejrzałam brzuszek po sterylce. Dobrze się goi. W tej chwili jest takie zgrubienie w miejscu wiązania szwu.. Wkrótce powinno odpuścić i zaniknąć.
Tak Wiewióra ma niespożyte zasoby energii. Jak zaczyna biegać, to wszędzie jej pełno.To dziwne, bo jak była kociakiem, nigdy nie widziałam żeby sie bawiła, ganiała po Lotnisku za motylkami, czy bawiła sie patyczkami, listkami czy czym tam popadnie, jak zwykle robią to kociaki. Siedziała zwykle i jedyne co ,to wypatrywała....jedzenia. Biedulka taka była.Nazywam to po swojemu"stary mały kot" Czyli kot nastawiony tylko na przetrwanie.

Teraz chyba sobie odbija zmarnowane dzieciństwo.