Czarna koteczka, wyciągnięta wcześniej od p. R, która była na tymczasie u mamy, od wczoraj bardzo się pochorowała, wet podejrzewa FIP, dziś jej stan pogarsza się z godziny na godzinę

, dostała kroplówkę i zastrzyki, ale podobno sytuacja jest kiepska
Do tego nie wiadomo na co zmarła tamta biała kotka w zeszły piątek, była sekcja, ale nie stwierdzono przyczyny zgonu, Fipa to by chyba w sekcji stwierdzili

, sekcja była robiona w ZHW na Kaprów.
Jeśli to faktycznie FIP, to pewnie wszystkie koty wyciągnięte od pani R są nosicielami tego koronawirusa, k**a tylko wylęgarnię chorób baba zrobiła i piekło tym kotom urządziła.
Dziś przed chwilą pani R. Zadzwoniła do mnie i mówi, że ta biała koteczka co u niej została jest chora, że słabo je, że wymiotowała kilka razy, obiecała, że złapie ją jutro rano w kontenerek, ja pojadę do niej rano przed pracą i zabiorę kotkę do weta.
Mam nadzieję, że w międzyczasie nie zmieni zdania i wyda mi tę kotkę.
Maluszki podobno ok, mają otwarte oczka już.
Ja dziś rano byłam u weta z Bernadetką na kontroli - wszystko OK, nosek już ładny, nie ma wycieku.
Wzięłam do weta też tą drugą buraskę, tą co ma takie drogi oddechowe zaflunfane, bo nie podoba mi się jej brzuch: kotka jest ogólnie chuda, czuć jej kręgsłupik a brzuszek ma podejrzanie gruby, nie wiadomo czy czasem nie jest w ciąży, ale w tym stanie nie można jej operować, musimy ją podleczyć (dopiero 4 dni dostaje antybiotyk), w przyszłym tyg. zrobimy usg, nawet jeśli ciąża jest to dość wczesna, więc raczej zdążymy w razie co ją podleczyć i zrobić zabieg.