Dzięki, Kasiu,ale tak mi jej szkoda.Tak się zachwycałam jej pięknymi oczkami, a one teraz takie biedne

Wiesz, pozostałe koty są takie natrętne, domagają się uwagi, pieszczot, co jest oczywiście przemiłe,a Julcia nie, tak jakby nie chciała się narzucać.Cierpliwe to w dodatku, znosi dzielnie zakrapianie, podawanie l`lizyny i srebra (łyżeczką!).Takie to jeszcze malutkie, chociaż siostra twierdzi,że urosła.Mnie się wydaje,że nie bardzo

, ale ja ją widzę codziennie, mogę nie zauważyć.
Julcia nawet wypasionych zabawek nie potrzebuje, papierek po batoniku jest super.Najbardziej podoba mi się jak siedzi na stole, zawsze obok Bolusia i czeka na jedzonko.Największy i najmniejszy kotek w kolorach black & white.Lubią się oboje, z resztą Julcia lubi wszystkie koty, taka już jest.Zupełnie nie konfliktowa.Nawet u wetki nie syknęła, nie próbowała drapać.Może to nieprecyzyjne, ale kiedy ją przytulam i głaszczę, to tak jakby była zdumiona,że ktoś ją może kochać.Nie pamiętam też, aby kiedykolwiek zrobiła coś, za co chciałabym ją skarcić.Czyściutka do przesady, pamiętam,że nawet poszła zwymiotować do kuwetki.Zasługuje na to, aby była zdrowa i miała domek ze snów.Może jest zwyczajną krówką, ale to anioł w kocim ciałku.