Lidka pisze:kamari pisze:Lidka pisze:Świetlik trzeba gotować. Ja bym mu zrobiła lekko ciepłe okłady na te oczka.

świetlik stosuję od dawna u kotów i ludzi, szczęsliwie umiem się z nim obchodzić. Dziękuję za inne rady, jutro sobie pokupuję co trzeba

Przepraszam, że się wymadrzam
Ale to z dobrego serca, mówie co wiem
Prawde mówiąc nie zdziwiłabym się gdyby za jakiś czas okazało się, że oczka będą normalne.
No co ty, jestem ci bardzo wdzięczna za wszystko, co mi napisałaś. Akurat tak się składa, że na świetliku sie znam, natomiast o reszcie, to już nie miałam pojęcia

Świetlik poznałam przez Ślepcia, załapała się na niego Amelka, Omisia i Niusia (tak od pupy strony) i Rudy (tu już naocznie).
Jaśka postanowiłam nazwać, żeby nie wyszło jak ze Ślepciem. Ślepunia mieliśmy oddać, więc nie dostał imienia tylko przezwisko, a kiedy został, to już się tak nauczył, że nie chcielismy zmieniać. To niech chociaż Jasiek ma imię jak człowiek
Zrobiłam mu okład świetlikiem, udało się to bez wyjmowania z pudełka, więc się nie bał. Wręcz podstawiał mordkę, jakby mu to sprawiało przyjemność. Ale zakropić gentamycyną już się nie odważyłam. Poczekam na wskazówki lekarza jak to robić.
Zasiedziałam się dzisiaj w pracy przez te maluchy, teraz muszę już iść do panienek, bo podobno poprzestawiały chałupę

Nic dziwnego, że Rudy wybrał sobie wysoką półką na ulubione legowisko
