hopsacz pisze:(...) Kot jak mieszkał na wsi, to dostawał resztki z obiadu i mleko do picia a jak mu nie pasowało, to szedł myszy łapać.
(...)![]()
... i żył (góra!) 2-3 lata
Kot wygłodzony i chory myszy raczej nie upoluje - chyba tylko taką "na ostatnich łapach", zawierającą w sobie dodatki, o jakich wolałbyś nie wiedzieć.
Nasze koty są kotami domowymi w pełnym tego słowa znaczeniu i nie mają za bardzo z czego wybierać (nasza oferta jest pełna wszelakich kompromisów). Ja również jestem przeciwna karmieniu kota wyłącznie karmą sztuczną, ale z praktycznych powodów trochę tych sztuczności mój kot dostaje; dbam tylko, żeby nie były to kompletne śmiecie.
Nasze koty "same z siebie" raczej nie chorują - to portal ludzi, którzy przygarniają bidy w różnym stanie zdrowia; stan ten spowodowany jest również przez to, czym żywił się kot w tzw. naturze (w miejskiej rzeczywistości natura = śmietnik).
Mylisz koty dzikie, nieoswojone, które radzą sobie tak, jak są w stanie, żyjąc krótko, ale intensywnie, od kotów udomowionych, które pozostawione samym sobie mają się średnio...
Hopsaczu, wiem, jak pociąga Cię survival
Przesłanie do Filemona: kotku, wierzę, że wytłumaczysz z czasem swojemu ulubionemu obsługującemu "o co loto"



Czy Ty zdajesz sobie sprawe ze jak nauczysz ogona ze o 5:00 dostaje szame to juz tak bedziesz mial przez klkanascie lat? Mlody smarkacz to robi bande jak sie obudzi bo sie musi bawic, ale szamanko ustaw mu na TOBIE odpowiadajace godziny bo sie prze lebkiem nie opedzisz. Moi przeciwko rybie nic nie maja, zwlaszcza jesli rybka jest surowym lub ugotowanym na parze filetem - wchodzi jak zloto. U nas jest tak jak pisze teesa - suche na noc do miseczki w ilosci wlasciwej dla calej bandy. Na rano zwykle jest pusto i o to chodzi. Koty nas nie budza, ale kiedy schodzimy do salonu, sa w nim przynajmniej rowno z nami i wyrazaja swoja milosc do nas tym wylewniej im szybciej w nocy poradzily sobie z zawartoscia miski.