Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou już razem

on: "nie przejdzie!"
ona: "ale z niego pajac"

zawieszenie broni

Ale fajnie :1luvu:

mamo Patmol, nie martw się o mnie

O Boziu, ale cudeńko :1luvu:

ale ma śpiwór, ho ho ho

Jakie słodziaki :1luvu:

Będzie dobrze :ok:

To kiedy mogę wpaść na poadopcyjną? :mrgreen:

To ja może cos napiszę od siebie. Bo nic, tylko mi się tu podogonie obsmarowuje

W piatek rano obudziłem się w dobrym nastroju i poszedłem do Dużej na przytulanki.
Mrymrałem jak stado bizonów i gruchałem jak wataha gołębi - Duza była w siódmym niebie. A jak jeszcze uwaliłem się jej na piersiach i zaległem wydając powyższe dźwieki, to się do pracy spoźniła, bo jak tłumaczyła - nie mogła mnie takiego rozmigdalonego porzucić.
I wszystko było dobrze, żadnego gryzu, gryzu.
ale w sobotę Duzi zaczęli cos kombinować - nakarmili mnie kocim tuńczykiem, zostawili mnóstwo chrupek o różnych smakach, dwie miski wody, a potem myk, myk, myk .... pouciekali.
Nie było ich i nie było.
Trochę spałem, trochę się denerwowałem, dużo nasłuchiwałem pod drzwiami - to nie był dzień kiedy wszyscy wychodzą i to jeszcze tak wcześnie.
Ze smutku i samotności jadłem i jadłem i jadłem, aż w końcu zrewanżowałem się w kuwecie. Solidnie, że hej.
A potem dzień zaczął się chylic ku końcowi, zrobiło się ciemno, Dużych dalej nie było, a ja się bałem, że już do mnie nie wrócą.
I nagle wróciła Mała Duża i wszystko zaczęło się dziać błyskawicznie - pobiegłem do niej ucieszony, a tu - jakiś nowy zapach i to nie jeden. Wiele pomieszanych zapachów i jeden bardzo intensywny, aż mi kolorami w nosie zaświerzbiało.
Chwile potem weszła duża Duża lekko zatroskana i zaczęła o coś pytac Małą Dużą. Dziwna woń się wzmogła, zaczęło mi się kręcić w głowie. Wtedy wrócił Mały Duży, z dużym Dużym i transporterkiem, który emanował ten zapach we wszystkie strony.
Poczułem się dziwnie.
Trochę mnie mdliło, trochę jeszcze byłem smutny, że zostawili mnie samego, trochę ucieszony, że wrócili, trochę chciałem się przytulić, ale nie mogłem, bo wszyscy pachnieli po prostu okropnie.
Postawili transporterek na podłodze w pokoju i poszli załatwiać jakieś swoje sprawy, jak zobaczyli, że nie mam ochoty witać się z nimi wylewnie.
A transporterek aż wibrował od tego okropnego, kolorowego zapachu. Jak mogli nie czuć, że to coś szalenie niebezpiecznego dla nosa?
Ostrożnie zbliżyłem się, żeby rozpoznać zagrożenie ... i zajrzałem przez zamknięte drzwiczki, a tam ... siedziała jakaś Bura Zdzisia, patrzyła na mnie okrągłymi oczami, jak u sowy i pachniała ... obcym kotem :strach:

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom i nosowi - mała sowa w moim transporterku!!!!

c.d.n.

c.d.

Potem Duża przyniosła miseczkę z wodą dla tej sowy, pachnącej kotem i wstawiła ją do środka, nie zamykajc drzwi.
Mała sowa pochyliła się, ale nie chciała pić, tylko świdrowała mnie wzrokiem i próbowała mrymrać cichutko – no tez coś – sowa i mrymra jak kot.
Powąchałem transporterek z różnych stron i wyczułem jeszcze jakiegoś Czarnego Kota Czarownicy, chyba wchodził do transporterka jeszcze przed Sową. I były tam kulki papierowe, podobne do tych, którymi się bawię, ale pachnące obcym Chłopczykiem. I jak tak stałem i węszyłem i układałem sobie na półkach w nosie wszystkie te aromaty, Mała Sowa wychyliła głowę i dotknęła mnie dziobem... :strach:

...ale to był raczej nos.
Ludzie, jak ten nos pachniał!!!!!! No, po prostu kocim nosem pachniał!!!
Tego nie mogłem już znieść, migrena zaczęła tuptać na schodach do mojej głowy.
Więc jak nie syknę, na tę sowę. Jak wąż i smok w jednym. No to Sowa zrobiła kroczek do tyłu i już nie widziałem jej dokładnie. Niepokoiło mnie jeszcze, jak to możliwe, że sowa, a oprócz kociego zapachy, kociego nosa, to jeszcze ma kocie futerko i koci ogon. Chciałem to wszystko zobaczyć i osyczeć.
A Duzi snuli sie wokół jak muchy, coś tam gadali, ze trzeba mnie zostawić, że dac czas i coś o hierarchii, takie zwykłe ludzkie bzdety Dużych. Puszczałem to mimo uszu, bo Sowa strasznie kocio szeleściła w moim transporterku. Usiłowałem wywnioskować, po co ta Sowa do nas przyjechała i skąd – po zapachu nie bardzo można było rozpoznać – trochę się przewijały słowa „jeden domek”, „drugi domek” - ale zapach nie tłumaczył co za domek. Może to taki domek dla ptaków? Budka lęgowa się to nazywa i w środku można się poczęstować jajeczkiem, albo małym ptaszkiem, takim bezpiórzastym. (mówią, że nie wolno, ale po co innego by te budki były?)
Odsunąłem się trochę, żeby zebrać myśli, a tu nagle Sowa wyfrunęła z transporterka, pachnąc kotem i wyglądając jak kot. I do tego jeszcze coś takiego powiedziała po kociemu, co brzmiało, jak „ Hej, dzień dobry, masz czas? Powąchamy się? Chcesz się poocierać? Gdzie zabawki?”
Tego już było za wiele – Sowa udająca kota w MOIM domku? Mała, przyjacielska Sowa?
Za kogo oni mnie mają?
Sowę w transporterku mi przywieźli, ale żebym jej nie pożarł, przebrali, za kota. No, prawie kota. Bo to Mała Sowa jest, więc i przebrali za małego, okrągłego kota.
Zdenerwowałem się, jestem porządnym kotem i nie zawieram znajomości z Małymi Sowami.

c.d.n.

Mała Sowa

Loki, kocia kochany, nie denerwuj się - wszystko będzie dobrze, biedna Twoja kocia główka, za dużo jak na nią. Ale Ty jesteś dzielnym, kocim gentelmanem - zobaczysz, jak będzie fajnie za parę dni :kotek:

Pozytywko, kciuki za dokocenie

Piszesz rewelacyjnie

Nie myślałaś o pisaniu jakiś opowiadań, czy nawet książek? A może piszesz?

c.d.

I jak ta Sowa zaczęła łazić po całym moim domku, to ja najpierw patrzyłem na moich Dużych – czy oni to widzą, ale wyglądało na to, że widzą i im się podoba – Duzi maja dziwne upodobania, a potem postanowiłem ją śledzić, bo przecież nie wiadomo, co taka Sowa może wydziobać po kątach.
Skradałem się za nią, krok w krok i pilnowałem co robi. Wyglądało na to, że jest strasznie wścibska – wsadziła swój dziób nawet do mojej kuwety i dłuższą chwile sprawdzała, co Duzi zostawili mi w miskach. No, czy to jest uprzejme?
Kilka razy oprotestowałem jej zapędy, bo usiłowała wchodzić na moje krzesła, wskakiwać na mój parapet albo, o zgrozo, włazić na łóżko Dużego. Osyczałem ją solidnie, prezentując uzębienie, podniebienie i ogólnie - „nie, nie, nie, nie”
Ale ona nic sobie z tego nie robiła. Mała, wścibska Sowa; nie dość, że się mnie nie bała, to jeszcze ciągle do mnie zagadywała i robiła „sowie oczy”.
No to ją trochę pogoniłem – fajnie taką sowę zagonić do kąta. Ale ona z tego kąta patrzyła na mnie z takim zdumieniem, że nie wiedziałem, co robić dalej.
Co można zrobić Sowie, która nie rozumie, że jej sobie nie życzę? Czy nie zaganiam jej w kąt? Czy nie syczę głośno i niegrzecznie? Czy nie pachnę agresywnie? Nawet oznaczyłem teren na niby w różnych miejscach (jejku, ale by mi się przydały choćby na chwile moje stare jajeczka).
A Sowa dalej nic nie rozumiała i wcale się nie bała.
Raz usiłowałem dostać do niej łapą, bo wskoczyła na moje miejsce parapetowe, ale to nie był żaden łapoczyn – to była prezentacja zasięgu moich łap – chciałem jej dać do zrozumienia, że jakby co, to mam dłuuuugie i ją dostanę.
A potem Duzi zaczęli jeczeć, że są zmęczeni i że trzeba to skończyć, bo chcą iść spać.
Spać?!!!!!! Iść spokojnie spać, jak po domu krąży Mała Sowa???? :strach:

Byłem naprawdę zdenerwowany, ci Duzi są kompletnie nieodpowiedzialni. Postanowiłem nie odpuszczać, tylko dać Sowie wycisk, żeby wróciła, skąd ja Duzi przywieźli.
Ale duża Duża, zgarnęła ją pod pachę i zaniosła do swojego pokoju, razem z miskami, kuwetką (moją dziecinną kuwetką!!!!!!) i transporterkiem, bo powiedziała, że transporterek pachnie Czarnym Kotem Czarownicy i że Mała Sowa go bardzo lubiła.
A ta sowa wyobraźcie sobie, od jakiegos czasu chodziła po domu i nawoływała jakieś koty (Rudą i Patmola i jeszcze trzy inne) i jakiegoś obcego Chłopczyka i obcą Dziewczynkę. Łaziła o popiskiwała jak sowa, albo mały kociak.
Jakbym nie był taki zły, to bym powiedział, że popłakiwała z tęsknoty.

c.d.n.

rapsodia82 pisze:Pozytywko, kciuki za dokocenie
Piszesz rewelacyjnie Nie myślałaś o pisaniu jakiś opowiadań, czy nawet książek? A może piszesz?

Dokładnie to samo sobie pomyslałam!

Pasibrzucha pisze:
rapsodia82 pisze:Pozytywko, kciuki za dokocenie
Piszesz rewelacyjnie Nie myślałaś o pisaniu jakiś opowiadań, czy nawet książek? A może piszesz?

Dokładnie to samo sobie pomyslałam!

Ale to przecie Loki pisze ;-)

Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou już razem

Kto przegląda forum