wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 19, 2011 12:57 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:
sky_fifi pisze:
izka53 pisze:a co do wujaszka - wg mnie dwie odpowiedzi są prawidłowe, : b) pomiziać, d) dominujący samiec.

Jest jeszcze jedan możliwość, prosta i życiowa.
Pewnie głodny był i chciał, żeby go NAKARMIĆ. :D


O matko, o tym nie pomyślałam 8O to to też trzeba karmić :?:


Kamari, toż karmienie to PODSTAWA! Teżet nakarmiony = Teżet przyjazny kotom, ludziom i wszystkiemu... :twisted:

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 19, 2011 15:02 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Megana pisze: Kamari, toż karmienie to PODSTAWA! Teżet nakarmiony = Teżet przyjazny kotom, ludziom i wszystkiemu... :twisted:


Myślałam, że się go opędzi razem z innymi kotami :roll:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie mar 20, 2011 11:12 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

No ładnie, Wujaszek na kocim żarciu :lol: :lol: :lol:
A woli chrupki czy wołowinkę?

sky_fifi

 
Posty: 440
Od: Czw gru 09, 2010 10:19

Post » Nie mar 20, 2011 12:21 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

No nie może być u nas spokojnie i normalnie :( Trafiła do mnie kotka z miotem maluchów :cry:
Matka wygląda ładnie i zdrowo, jest chyba w miarę młoda. Podchodzi do miski, powierzyła mi kociaki, ale jest nieufna jeżeli chodzi o głaskanie jej samej. Kociaków pięć, mają może miesiąc, wszystkie tłuściutkie i zadbane, oczka w większości otwarte. Jeszcze nie bardzo chodzą. Kociaki i matkę się oporządzi i wyadoptuje.
Jest tylko jedno małe ale - tygrysek, chyba chłopiec. Przemywałam niektórym zalepione oczęta i przy tym miałam problem ze znalezieniem oczek, znalazłam po wysięku. Ale wyglada na to, że kiciuś nie ma gałek ocznych, po rozchyleniu powiek widziałam tylko czerwoną tkankę. Nie zaglądałam specjalnie, jutro pojadę do weta, niech on popatrzy.

Siedzę od rana i szukam inormacji o kotach urodzonych bez oczu. Co ja mam z nim robić - czymś przemywać, czy nie ruszać? Wet dopiero od 12-stej, chciałabym coś wcześniej wiedzieć :cry:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie mar 20, 2011 12:43 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Kamari ,Ty to masz szczęście...a właściwie ta mamusia i maluszki mają szczęście ze trafiły do Ciebie właśnie,nie znam się na problemach z oczkami kocimi ale wet mi kiedyś radził telefonicznie że do puki on tego nie zobaczy to żeby przemywać esencją z herbaty,może do jutra też mu to zastosuj. Jeśli naprawdę maluszek jest niewidomy to lepiej trafić nie mógł..... :1luvu:
Anna Kubica
 

Post » Nie mar 20, 2011 12:53 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Niewidomy to on jest na pewno, nie wiem tylko, czy ma gałki oczne, no i nie wiem, co się robi w takich przypadkach. Rzeczywiście zrobię okłady z herbaty, tylko przyłożę, nie będę mu tam już gmerać, nawet nie wiem, czy go to nie boli.
Ciężko będzie wyadoptować takiego niewidomego, mąż, który cały czas siedzi i obserwuje stadko, już się zaczął zastanawiać, kiedy możemy małego zabrać od matki do domu.

Do tej pory kilka razy trafiały mi się małe bidy, ale nigdy matka ze stadem. Zwyczajowo zaczają się pod naszym samochodem - a parking pełny :roll:

Matkę się ciachnie, dzika, to pójdzie na koszt miasta. Potem spróbuję znaleźć jej dom, chyba, że wybierze życie na wolności. Jest ładna, czarna (jak większość okolicznych kotów). Jeszcze jej nie miałam jak obejrzeć z bliska, ale wygląda na mocną i zdrową. Z drugiej strony podciągnęła do nas maluchy :roll: A może je po prostu przenosiła i napatoczyła się na mnie? Nie wiem, nie uciekała... 8O
Karmi małe, siedzą w dużym pudle. Ojej...
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie mar 20, 2011 12:57 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

kamari pisze:Niewidomy to on jest na pewno, nie wiem tylko, czy ma gałki oczne, no i nie wiem, co się robi w takich przypadkach. Rzeczywiście zrobię okłady z herbaty, tylko przyłożę, nie będę mu tam już gmerać, nawet nie wiem, czy go to nie boli.
Ciężko będzie wyadoptować takiego niewidomego, mąż, który cały czas siedzi i obserwuje stadko, już się zaczął zastanawiać, kiedy możemy małego zabrać od matki do domu.

Do tej pory kilka razy trafiały mi się małe bidy, ale nigdy matka ze stadem. Zwyczajowo zaczają się pod naszym samochodem - a parking pełny :roll:

Matkę się ciachnie, dzika, to pójdzie na koszt miasta. Potem spróbuję znaleźć jej dom, chyba, że wybierze życie na wolności. Jest ładna, czarna (jak większość okolicznych kotów). Jeszcze jej nie miałam jak obejrzeć z bliska, ale wygląda na mocną i zdrową. Z drugiej strony podciągnęła do nas maluchy :roll: A może je po prostu przenosiła i napatoczyła się na mnie? Nie wiem, nie uciekała... 8O
Karmi małe, siedzą w dużym pudle. Ojej...

Ja myślałam że one są z mamusią u Ciebie Mario, czyli są na dworze ?? czy w jakimś bezpiecznym miejscu??
Anna Kubica
 

Post » Nie mar 20, 2011 12:58 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Ona na pewno Wam zaufała. I do pudła weszła, które przygotowaliście. Trzymam kciuki i Ty też trzymaj, bo mam taką po sterylizacji - z Twoją łączy ją kolor futra, czarny :wink:
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie mar 20, 2011 13:07 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Piszę chaotycznie, przepraszam, zdenerowałam się tym małym :(
Kotka z małymi jest w galerii (mam dwa kocie miejsca - praca i dom), noce są zimne, może szukała ciepłego miejsca ? Przenosiła kotki wczoraj wieczorem, wychodziłam z pracy i zobaczyłam ją, więc się wróciłam po coś do jedzenia. A ona złapała kawałek mięsa i czmychnęła w krzaki. Usłyszałam pisk no to oczywiście polazłam :roll:
Zabrałam maluchy, kotka poszła za mną itd itd...Teraz śpi, kurduple uwieszone przy cyckach, mały też się dopycha do mleka.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie mar 20, 2011 13:16 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

kamari pisze:Piszę chaotycznie, przepraszam, zdenerowałam się tym małym :(
Kotka z małymi jest w galerii (mam dwa kocie miejsca - praca i dom), noce są zimne, może szukała ciepłego miejsca ? Przenosiła kotki wczoraj wieczorem, wychodziłam z pracy i zobaczyłam ją, więc się wróciłam po coś do jedzenia. A ona złapała kawałek mięsa i czmychnęła w krzaki. Usłyszałam pisk no to oczywiście polazłam :roll:
Zabrałam maluchy, kotka poszła za mną itd itd...Teraz śpi, kurduple uwieszone przy cyckach, mały też się dopycha do mleka.

Na moje oko (choć przecież mogę się mylić): gdyby się przeraziła Ciebie, zostawiłaby małe i poszła. Pewnie szukała ciepłego miejsca, a przy okazji znalazła opiekę. To, że uciekła z mięsem w krzaki, nie jest dziwne, potrzebuje czasu. A jak śpi, znaczy chyba, że się uspokoiła. Oby.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie mar 20, 2011 13:25 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Z pięcioma maluchami to w sumie nie miała szansu uciec, a była bardzo głodna :roll:

Śpi bardzo czujnie, na podglądzie. Inne koty w galerii zareagowały dosyć obojętnie, czasem tylko któryś z daleka syknie. Ona na koty wogóle nie reaguje.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie mar 20, 2011 13:29 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Przeczytałam na wątku Manuela 8O 8O 8O :roll: - w Siedlcach pewnie działa "kocie radio", które nadaje namiary na najlepszą miejscówkę full wypas.....

Kociaki rzeczywiście błyskawicznie się wyadoptują jak już będą adopcyjne, bo teraz wszyscy szukają maluchów - z mamą na pewno trzeba sprawdzić, co dla niej najlepsze - największy kłopot z tym malutkim ślepaczkiem... :( A może by go pokazać dr Garncarzowi? Najlepiej będzie wiedział, co z oczkami zrobić...

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Nie mar 20, 2011 13:39 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Już się doczytałam o dr Gancarzu :ok: jakby co, to do niego pojedziemy. Zobaczymy, co powie nasz wet.
Według mnie oczodoły są puste, nie ma czego usuwać. Nie wiem tylko, czy takie oczodoły się zaszywa, czy to tak zostaje. Z jednego oka jest gęsty wyciek, nie wygląda na ropę, no ale tak to ja się nie znam.
Chiałabym tylko móc coś zrobić zanim trafimy do lekarza, to jeszcze cała doba :(
Dlatego na razie wyszukuję co się da w internecie.
Mąż zarządził, że mały zostaje u nas :roll: Stwierdził, że nikt się nim lepiej nie zajmie. Cieszy mnie jego wiara we mnie, ale czasem przesadza. Nie jestem gotowa na kolejną bidę :oops:
Ale, jak znam życie, to trzeba się jednak gotować.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie mar 20, 2011 13:50 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

A może spróbuj napisać maila do dr Garncarza -wiem, że odpowiada jak tylko może (jacek@garncarz.com.pl). Wydaje mi się, że skoro jest wyciek z oczu to na pewno przed zaszyciem powiek i tak wymagałoby to chirurgicznego oczyszczenia - inaczej może być źródłem stałego zakażenia... :(

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Nie mar 20, 2011 13:58 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-) --- kot bez oczu

Dzięki :ok: napewno napiszę. Zrobiłam też wpis na wątku Ślepaczków.
Strasznie nie lubię bezczynności i niewiedzy :roll:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości