Od dwóch dni na potęgę łzawilo mu jedno oko.
No to przemywałam je ciepłą przegotowaną wodą.
Wczoraj na platku kosmetycznym znalazla jakąś burą wydzielinę.
Z automatu zdiagnozowałam nadkażenie bakteryjne.
Z automatu miałam wizję dwóch różnych rodzajów kropli co dwdzieścia minut cztery razy dziennie.

Zawlokłam gnoma do weta.
Po dokładnej analizie kota znaleziono włos w oku.
Włos został usunięty. Prawdopodobnie w całości.
Mamy trzy razy dziennie płukać oko i pięć razy wkraplać antybiotyk w oba.
Ja tego durenia zaduszę.
Zawsze musi wymyslić coś niekonwencjonalnego.
Miałyście kiedyś kota chorego na włos w oku?










