Legnica pisze:Zofia&Sasza,czy to prawda ze projekt zmian do ustawy został już złożony?
Podobno jakaś Fundacja sie tym zajeła.
Jaka Fundacja?
To masz na myśli? viewtopic.php?f=8&t=124387
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Legnica pisze:Zofia&Sasza,czy to prawda ze projekt zmian do ustawy został już złożony?
Podobno jakaś Fundacja sie tym zajeła.
Jaka Fundacja?
Tu się zgadzamy.dalia pisze:ad 1 ja akurat nie jestem za jakimś wyszczególnianiem dt i tworzeniem dla nich innych (łagodniejszych) kryteriów funkcjonowania.
Piszę to po raz kolejny - kryterium liczbowe jako jeden z warunków - nie jedyny [nigdy nie twierdziłam, że ktoś postuluje jedynydalia pisze:ad 2 piszę o tym po raz kolejny - kryterium liczbowe powinno być jednym z warunków - nie jedynym
Akurat na 30 mkw wedle przytaczanej tu niejednokrotnie jako przykład normy "bydlęcej" można by trzymać 250 kotów... Fajnie. Ja mimo wszystko pozwolę sobie uznać taki pomysł za szkodliwy, jeśli Ty popierasz - nie poradzędalia pisze:ad 3 w mojej opinii nie będzie to błąd, bo cóż z tego, że ktoś posiada środki na opiekę wet i właściwe wyżywienie kotów, jeśli posiada ich np100 na 30m2 - bo lubi, albo stracił kontrolę? w takiej sytuacji nie widzisz szkody dla zwierząt?
Po raz kolejny - liczba kotów w domu nie jest wiarygodnym (w sensie "zerojedynkowym") wyznacznikiem ich dobrostanu. Choćby w tego powodu, że wpływ liczebności towarzystwa na dobrostan zależy również od charakteru, temperamentu, osobistych relacji z ludziem oraz wcześniejszych doświadczeń. Dla jednego sześć jest lepsze niż dwa, dla innego wszystko powyżej trzech stanowi dramat, kolejny pokojowo żyje z siedmioma kolegami, a z ósmym prowadzi nieustanną stresującą wojnę, która pogarsza jego kondycję psychiczną. Nieważne, gdzie ustalimy granicę. Jeśli limitem dobrostanu będą, przykładowo, cztery sztuki, jesteś w stanie stwierdzić z rozumnym przekonaniem, że cztery koty zawsze pod względem liczebności mają się dobrze? A pięć ma się źle?dalia pisze:ad 4 po raz kolejny- sucha liczba jest/byłaby jednym z wyznaczników dobrostanu
Ktoś poza mną wspominał tu jeszcze o zakazie chowu klatkowego?dalia pisze:ad 5 a kto pisze o wyznaczaniu metrażu klatek? cały czas mówimy o zakazie chowu klatkowego. Bezwzględnym
To się zdecyduj w końcu: chcesz za pomocą limitów walczyć z pseudohodowcami czy zbieraczami?dalia pisze:ad 6 az się ciśnie pod palce aby napisać, że masz rację, ważne aby kot nie zdychał pod płotem w związku z nieudolnością państwa, niech sobie zdycha w towarzystwie kolejnych 100 kotów na niewielkiej powierzchni bez opieki weterynaryjnej u zbieracza, niech pseuduch trzyma 20 kotów w małej, ciemnej piwnicy bo przecież kasę posiada i opieka weterynaryjna dla kotów jest,
Hę?dalia pisze:jakoś uparcie nie zauważasz że może się trafić zbieracz z wypchanym portfelem, na którego te podważane przez Ciebie "kotometry" i będą jedynym punktem zaczepienia na podstawie którego będzie można polepszyć byt trzymanych u niego zwierząt
PumaIM pisze:Nie rozumiem takiego podejściaCzy ten projekt to wg ciebie, Lemoniada, jest osobista, prywatna inicjatywa Zofia&Sasza, i nikt inny nic o tym nie wie?
A te idące już w tysiące uzbierane przez forumowiczów i dopadniętych przez nich ludzi podpisy - to też wszystko się robi dla Zofia&Sasza?
IMHO czepiasz się, i to dziwacznie
ad. 1. Chyba wciąż nie rozumiesz. Dobra. Spróbujmy klasycznego dowodu logicznego wprost.casica pisze:1. Należałoby się zastanowić czy w ogóle jakieś państwo potrafi, czy istnieje jakieś państwo gdzie ten akurat problem rozwiązano ku zadowolonemu wszystkich? Wątpię. I niestety ale wyprowadzanie wniosku na zasadzie – teraz nie potrafi, więc po wprowadzeniu nowych przepisów będzie szkodzić jest bez sensu. Pewnie będzie jak zwykle – w jednych przypadkach będzie lepiej, w innych gorzej, a en masse niczego to nie zmieni. Tu kłania się egzekucja prawa właśnie.
2. A nie ustanowienie granicy liczbowej sprzyja nadużyciom innego typu. O coś się musi prawodawca zahaczyć. Jak pokazała praktyka wszelkie określenia w przepisach typu „znaczna ilość” bez określenia tej ilości są polem do nadużyć oraz złych interpretacji przepisów. Poza tym, w tym przypadku „znaczna ilość” to dla mnie powiedzmy 20 sztuk.
3. Skąd pomysł, że norma dla kota byłaby wyliczana jak norma dla królika czy kury? To już jest dla mnie demagogia właśnie. Nie wiem od czego wyszedłby prawodawca, Ty wiesz? Nie chce mi się szukać, ale ktoś (MariaD?) pisał o normach dla hodowców – 6 m?
4. To co proponujesz tak naprawdę nic nie oznacza, stwarza natomiast pole do nadużyć i złej (zależy od punktu widzenia) interpretacji. Przykłady: zapewnienie opieki weterynaryjnej – dla różnych osób termin ten oznacza co innego; dla jednego szczepienie jest taką opieką, dla innego profilaktyka etc. To samo z dobrym jakościowo jedzeniem – zależnie od tego jak karmisz swoje koty, już się możemy zacząć spierać i nigdy nie osiągnąć consensusu. Aranżacja przestrzenie pod kątem futer? W moim domu? Chcesz powiedzieć, że urzędas będzie mógł wejść i zaaranżować moje wnętrze? Jeśli to nie jest poważne ograniczenie wolności, to co nim jest?
5. Z tym się akurat zgadzam. Ale to też do dyskusji, bo nie zawsze da się wykluczyć klatkę (kwarantanna, izolacjia itp.)
6. A o czym piszesz? O domu prywatnym czy o projektowanym, wspieranym przez państwo DT? Poza tym, jeśli chcemy walczyć ze zbieraczami, z patologiami to państwo musi mieć jakąś podstawę do ścigania tychże. Jak to sobie wyobrażasz bez ustanowienia stosownych przepisów? Jak się okazuje nie ma rozwiązań idealnych (prawnych) ale jakieś być muszą, to nie może być wieczny „żywioł”.
Nieważne, gdzie postawimy granicę, zawsze będzie to podział prywatnych ludzi na kategorię "lepszą" (nie muszą się poddawać prewencyjnej kontroli) i "gorszą" (muszą). Totalitaryzm w postaci czystej. Jeszcze wybiórczy, oczywiście - tak jak się zawsze zaczynał.casica pisze:I zgadzam się z Zofia&Sasza. Jakąś granicę trzeba ustalić – 20 sztuk? Wszystkich nie da się skontrolować, więc ironiczne koncepcje nie są niczym więcej niż biciem piany, którego to bicia piany podobno nie lubisz.
Ile razy w ciągu ostatnich powiedzmy 5 lat, odwiedził Cię Twój dzielnicowy, żeby porozmawiać o bezpieczeństwie i o tym, o czym rozmawiać z ludźmi na swoim terenie powinien? Zakładam, że ani razu – mylę się? Pytam dlatego, że w poprzednim poście postulowałaś włączenie do tego typu akcji policji, jak rozumiem na zasadach prewencji? Na zasadach prewencji przed znęcaniem się nad zwierzętami, chciałabyś włączyć do takiej ogólno narodowej akcji również policję. Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że to niemożliwe? Możliwe i skuteczne byłoby chyba tylko powołanie takiej specjalnej służby.
Pogubiłaś się troszkę, z dobrego serca pomogęcasica pisze:Pusta krytyka czego? Tego poniżej? Żartujesz, prawda, bo jak można krytykować coś bez treści?behemotka pisze:Proste. Modyfikacja programu na studiach wet (etyka zawodowa, przepisy z zakresu ochrony prawnej zwierząt, dobrostan zwierząt towarzyszących etc.), a dla policjantów i urzędników szkolenia, głównie z zakresu obowiązującego prawa oraz obowiązków, jakie w związku z tym prawem mają (pewnie większość urzędników gminnych nie ma pojęcia, że według ustawy mają obowiązek zaopiekować się bezdomnym zwierzęciem - nie zlecić złapanie i wywiezienie gdzieśtam, tylko właśnie zaopiekować się).
A elementy nacisku w postaci przepisów swoją drogą... Np. automatyczna wysoka grzywna dla weta, który urżnie psu uszy "dla urody", wysokie kary pieniężne dla gmin, które nie mają/nie realizują planu opieki nad bezdomniakami.
Jak widać Tobie wydaje się to banalnie proste. Gdybyśmy żyli w świecie idealnym zapewne tak by było, ale żyjemy tu i teraz, więc proste nie jest. Postaram się więc po kolei.
1. Modyfikacja programu na studiach weterynaryjnych (znasz w ogóle ten program? Ja nie znam). Per analogiam na medycynie są zajęcia z etyki. Czy w związku z nimi oraz przysięgą Hipokratesa lekarze działają lepiej, uczciwiej i zgodnie z etyką swojego zawodu? Czy ma to jakikolwiek wpływ na podejście do pacjenta? Nie sądzę, raczej postawa lekarza zależna jest od tego jakim jest człowiekiem, analogicznie w przypadku weterynarza.
2. Szkolenia dla policjantów i urzędników. Owszem, możemy wydawać pieniądze na takie szkolenia, ale za szkoleniami powinny iść nakłady finansowe. Bo piszesz np. – że powinni się zaopiekować bezdomnym zwierzęciem, a nie zlecać wyłapanie, wywiezienie etc. W obecnej sytuacji „zaopiekować się” co to znaczy? Zabrać do domu? Byłby sens takich szkoleń gdyby były środki i odpowiednia infrastruktura, tych nie ma. Więc co? Szkolenia sztuka dla sztuki? Albo może środki gminne przeznaczać nie na kanalizację, oczyszczalnie, drogi tylko na ochronę zwierząt? To jest utopia, jeśli wierzysz, że to możliwe to jest to właśnie dziecięca naiwność. Żeby karać gminę, jak proponujesz, za brak planu i realizacji opieki nad bezdomniakami, najpierw trzeba tej gminie dać na to środki. Wówczas można z nich gminę rozliczyć.
Czyli pytasz mnie o pomysły na edukację, ja podaję przykładowe pomysły na edukację + przykładowe pomysły na zapisy karne, po czym Ty wywnętrzasz się na temat świata idealnego i faktu, że sama edukacja nie kształtuje rzeczywistości. Nawet nie muszę Ci wykazywać braku logiki, radzisz sobie znakomiciecasica pisze:Jak to widzisz? Jaki masz pomysł na edukację społeczeństwa w tym względzie bez elementów nacisku w postaci przepisów?
casica pisze:behemotka pisze:
Jakiś pomysł, co z tą słabą egzekucją zrobić,
Oczywiście. Kary, wysokie i dolegliwe kary finansowe, a przede wszystkim świadomość, że kara jest nieuchronna. Te kary wbrew pozorom są na całym świecie również elementem edukacji. I to właśnie działa, to jest przymusowa, ale jednak edukacja społeczeństwa. Czemu u nas tak nie można, tego nie wiem.
, co oceniłaś jako "dziecięco naiwne" "coś bez treści"behemotka pisze:A elementy nacisku w postaci przepisów swoją drogą... Np. automatyczna wysoka grzywna dla weta, który urżnie psu uszy "dla urody", wysokie kary pieniężne dla gmin, które nie mają/nie realizują planu opieki nad bezdomniakami.
A ten chłop dostał z bomby mandat czy został poinformowany, że efektem konkretnych działań/braku działań będzie mandat? Czyli co, NAJPIERW edukacja, tak? A potem nieuchronna kara. Dokładnie tak, jak pisałamcasica pisze:Przykład: mąż kiedyś podziwiał w jakiejś zapadłej niemieckiej dziurze (w Szlezwiku, żeby nie było RFN), jakie śliczne i czyste są niemieckie wsie. I pewien starszy pan mu wyjaśnił czemu takie śliczne. Po wojnie, mówił, u nas był bałagan taki jak u was. Wydano zarządzenie – od ulicy ma być czysto, co masz za domem twoja sprawa, ale na pierwszy rzut oka ma być porządek. Mandat za „rozpieprznik” na podwórku, wynosił 500 marek, sumę wówczas ogromną. Ale nie było, że boli, że dzieci głodne, że matka staruszka… nie, płacić albo sprzątać. No i się wyedukował niemiecki chłop.
Tylko tak jak wyżej.
ad. 1. [powstrzymuję się od złośliwości, a kwiliło i błagało na klęczkach o wykorzystaniecasica pisze:3. Sama wycieczek osobistych nie unikasz, powstrzymaj się więc. Bo sporu na złośliwostki czegoś się nie boję. Daruj sobie, daruję sobie i ja. Chyba, że własnych złośliwości nie widzisz? 2. No i nie pisz manifestów przeciwko totalitaryzmowi.
ad. 1. Poza tym jedna uwaga - zarzucając czytanie bez zrozumienia, warto też zastanowić się nad zrozumiałym formułowaniem własnych mysli.
Legnica pisze:PumaIM pisze:Nie rozumiem takiego podejściaCzy ten projekt to wg ciebie, Lemoniada, jest osobista, prywatna inicjatywa Zofia&Sasza, i nikt inny nic o tym nie wie?
A te idące już w tysiące uzbierane przez forumowiczów i dopadniętych przez nich ludzi podpisy - to też wszystko się robi dla Zofia&Sasza?
IMHO czepiasz się, i to dziwacznie
Domyślam sie ze to do mnie.
Czy według Ciebie cheć poznania opinii,konkretnej osoby,na konkretny temat,to dowodzenie ze tylko jedna konkretna osoba cokolwiek na ten temat wie?Jest dowodem czepialstwa?
Nie mam prawa,na tym forum zapytać Ciebie,co sądzisz na ten czy inny temat,bo chce poznać Twoja opinię,nie opinię Anety,Hermenegildy,ani Honoraty,tylko Twoją?
Mam prawo?
Wydaje mi się ze tak.
Ale już nie pytam.Daruję sobie,skoro IMHO mozna zrobić cokolwiek,byle nie pomyśli kogokolwiek,aby zostać skrytykowanym.
Na tym forum,to już chyba taka tradycja,dowalic każdemu.
Nie wiem tylko skad ta -Lemoniada-
Legnica pisze:Zofia&Sasza,czy to prawda ze projekt zmian do ustawy został już złożony?
Podobno jakaś Fundacja sie tym zajeła.
Jaka Fundacja?
PumaIM pisze:Legnica pisze:PumaIM pisze:Nie rozumiem takiego podejściaCzy ten projekt to wg ciebie, Lemoniada, jest osobista, prywatna inicjatywa Zofia&Sasza, i nikt inny nic o tym nie wie?
A te idące już w tysiące uzbierane przez forumowiczów i dopadniętych przez nich ludzi podpisy - to też wszystko się robi dla Zofia&Sasza?
IMHO czepiasz się, i to dziwacznie
Domyślam sie ze to do mnie.
Czy według Ciebie cheć poznania opinii,konkretnej osoby,na konkretny temat,to dowodzenie ze tylko jedna konkretna osoba cokolwiek na ten temat wie?Jest dowodem czepialstwa?
Nie mam prawa,na tym forum zapytać Ciebie,co sądzisz na ten czy inny temat,bo chce poznać Twoja opinię,nie opinię Anety,Hermenegildy,ani Honoraty,tylko Twoją?
Mam prawo?
Wydaje mi się ze tak.
Ale już nie pytam.Daruję sobie,skoro IMHO mozna zrobić cokolwiek,byle nie pomyśli kogokolwiek,aby zostać skrytykowanym.
Na tym forum,to już chyba taka tradycja,dowalic każdemu.
Nie wiem tylko skad ta -Lemoniada-
Za Lemoniadę (i samą Lemoniadę) przepraszam, głupia pomyłka![]()
Masz oczywiście prawo pytać o czyjąś opinię. Sęk w tym, że nie pytałaś o opinię:Legnica pisze:Zofia&Sasza,czy to prawda ze projekt zmian do ustawy został już złożony?
Podobno jakaś Fundacja sie tym zajeła.
Jaka Fundacja?
tylko o konkretne zdarzenie, inicjatywę obywatelską. Zofia&Sasza tyle ma z tym wspólnego, że jest jedną z tysięcy osób rozprowadzających informację o tej inicjatywie. Podobnie jak Jana i ileś osób z forum. Więc opieprzanie Jany, że śmiała ci odpowiedzieć, podając linka do wątku, gdzie możesz znaleźć żądaną informację - jest szczytem absurduCzy może raczej przykładem dowalania, żeby tylko dowalić - na co się uskarżasz
Zofia&Sasza pisze:No to teraz ja odpowiem Legnicy: Nie wiem, musiałabym sprawdzić.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 88 gości