Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 14, 2011 17:26 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Dalia: pytałaś, co stoi na przeszkodzie, by zmiany w prawie przeprowadzać równocześnie z edukacją. Z kolei MariaD w swojej pochopnej ocenie zarzuciła mi promowanie postawy "nie róbmy nic, nie próbujmy zmieniać prawa bo i tak to nic nie da bo jakiś urzędas i tak to spieprzy. A jak nie spieprzy to i tak jakiś wet źle coś zrobi a jak nie wet to pani w urzędzie nie dopatrzy, a jak nie pani to sędziemu nie będzie zależało"

A przecież kilkakrotnie pisałam, że jestem jak najbardziej za zmianą prawa - wystarczyło otworzyć oczka i przeczytać. Nasze zdanie różni się w kwestii tego, jakie zmiany są najważniejsze i najbardziej potrzebne. Ja piszę o ocenie stanu, kondycji i warunków bytowych kota, Wy o kotometrach; ja proponuję zakaz utrzymywania psów i kotów w klatkach - Wy forsujecie liczbowy limit.

Odnoszę wrażenie, że do kwestii zmiany ustawy o ochronie zwierząt, a konkretnie do tego, co powinno być zmienione/uszczegółowione/podregulowane, podchodzicie trochę od d... strony. Strony podyktowanej osobistą niechęcią do tej czy innej osoby, a nie rzeczywistością.

Co właściwie macie nadzieję osiągnąć dzięki wprowadzeniu limitu sztukowego i dopuszczalnego kotometrażu kwadratowego? Jakie pożyteczne narzędzie obrońcy zwierząt dostaną do ręki i przeciwko komu będą mogli go użyć?

Przeciw kolekcjonerom? A od kiedy to głównym problemem u zbieraczy jest liczba kotów? 8O No przepraszam bardzo, ale jak zobaczę u kogoś stado głodnych, niezsocjalizowanych, chorych, zaniedbanych kotów, to doprawdy pierwszym moim odruchem nie będzie rozstrzygnięcie, czy zwierząt jest 29, czy może 32. Najważniejsza sprawa to ich stan. I uważam, że to właśnie powinna regulować ustawa: dobrostan zwierząt (dla którego sucha liczba wcale NIE JEST prostym wyznacznikiem).

Przeciw pseudohodowcom? Kotometraż w przeliczeniu na dom często bywa bardzo korzystny, ale co z tego, skoro zamiast całego domu kot ma do dyspozycji ciasną klatkę? Nie sensowniej wprowadzić po prostu jasny zakaz hodowli w klatkach?
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon mar 14, 2011 17:31 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

A czy czasem te zmiany w ustawie to nie są wymagania UE?

I chyba widzę kolejne wcielenie lesnej :strach:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 14, 2011 17:33 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

casica pisze:A czy czasem te zmiany w ustawie to nie są wymagania UE?

I chyba widzę kolejne wcielenie lesnej :strach:

Jeśli dotyczą zwierząt towarzyszących (psy/koty), to nie. Unia nic do nich (niestety) nie ma.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 14, 2011 17:36 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Zofia&Sasza pisze:
Legnica pisze:Co do prawdziwych zbieraczy,oni nie sprzedają kotów.Nie oddają.Nie chwalą się nimi.

Masz rację. I właśnie dlatego stawiam postulat poddania kontroli "z automatu" wszystkie domy mające powyżej pewnej liczby kotów. Bo pseudohodowla, żeby przynosiła zysk, z reguły musi mieć ich więcej niż 1, 2.
No. Najlepiej od razu zawołać ekipę antyterrorystyczną, wyważyć drzwi, przyłożyć domownikami o glebę i przystąpić do komisyjnej kontroli.

Rany boskie, jakie pomysły... :strach: :strach: :strach:

Uprzejmie informuję, że nie żyjemy w państwie totalitarnym i (według Konstytucji) wcale do takiego modelu nie dążymy. Opamiętajmy się: próba kontroli każdego aspektu życia obywateli NIGDY W HISTORII NIE ZADZIAŁAŁA. Nazizm upadł. Faszyzm takoż. Stalinizm też. Ostały nam się (radosnych tworów pt. Chiny czy Korea Północna nie liczę - nie chcemy chyba z nich brać przykładu?) ustroje, które w centrum zainteresowania stawiają pewną swobodę, prawo do wyboru, niezależność.

Nie, nie boję się wyników takiej kontroli u mnie. Ale NIE zgadzam się, by państwo - to samo państwo, którego nie obchodziło, że mojemu psu jakieś bydlę zniszczyło psychikę biciem i przypalaniem papierosami, że ktoś kundla wyrzucił z jadącego samochodu i że ten pies błąkał się następnie przez kilka tygodni po ulicach, z dnia na dzień coraz bardziej przypominając szkielet - miało czelność mnie z automatu kontrolować. Nie z powodu podejrzenia złego traktowania futer (wtedy rozumiem), ale "bo tak". Otóż NIE.
A żeby nie było, że patrzę wyłącznie z własnej perspektywy, to ogólnie: Zgadzacie się na prewencyjne aresztowania, przesłuchania i (wiecznie żywe) pałowanie obywatela w celu zaszczepienia mu wiedzy, że ma dobrze traktować swoje zwierzę?

Pewnym uzasadnieniem mógłby tu być oczywiście argument, że zdrowie/życie kota czy też psa jest wartością wyższą niż prawo człowieka do prywatności - i zasadniczo się z tym zgadzam. Więc w sumie dobrze, niech będą kontrole. Kontrole WSZYSTKICH ludzi, którzy mają (lub jest podejrzenie, że mają) w domu zwierzęta. Przecież całkiem nie fair byłoby przyzwolenie na męczenie jednego kotka, bo nas interesuje dopiero okrucieństwo na szerszą skalę, prawda?

Zofia&Sasza pisze:
Legnica pisze:Prawo prawem,można je zmieniać,doskonalic,ale życie życiem,jeśli tego prawa nie bedzie miał kto egzekwować.
Tu kłania sie edukacja(chyba).

No tak, ale gdy chodzi o zbieractwo, to edukować trzeba wetów, policję, urzędników... Bo edukowanie zbieraczy raczej nie ma sensu.
Za to pod tym się podpisuję wszystkimi dostępnymi kończynami - zresztą nie tylko w temacie zbieractwa, raczej zwierząt i ich praw w ogóle.

Legnica pisze:Myślę,ze należy zacząć od zmiany w prawie na temat:zwierze nie jest rzeczą,nie jest niezbywalną własnością człowieka jak samochód,dom.
(...)
Jesli [zwierzę] nie jest przedmiotem a podmiotem,to ma jakieś prawa.Rzeczy nie mają praw.
Nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdyby jednak zrezygnować z tego zapisu, że zwierzę nie jest rzeczą...
Za zniszczenie przedmiotu można w Polsce odsiedzieć maksymalnie 5 lat. Za "zniszczenie" (znęcanie się, zakatowanie, zabicie) zwierzęcia - maksymalnie 2 lata. Widać rzeczy są ważniejsze.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon mar 14, 2011 18:55 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:Dalia: pytałaś, co stoi na przeszkodzie, by zmiany w prawie przeprowadzać równocześnie z edukacją. Z kolei MariaD w swojej pochopnej ocenie zarzuciła mi promowanie postawy "nie róbmy nic, nie próbujmy zmieniać prawa bo i tak to nic nie da bo jakiś urzędas i tak to spieprzy. A jak nie spieprzy to i tak jakiś wet źle coś zrobi a jak nie wet to pani w urzędzie nie dopatrzy, a jak nie pani to sędziemu nie będzie zależało"

A przecież kilkakrotnie pisałam, że jestem jak najbardziej za zmianą prawa - wystarczyło otworzyć oczka i przeczytać. Nasze zdanie różni się w kwestii tego, jakie zmiany są najważniejsze i najbardziej potrzebne. Ja piszę o ocenie stanu, kondycji i warunków bytowych kota, Wy o kotometrach; ja proponuję zakaz utrzymywania psów i kotów w klatkach - Wy forsujecie liczbowy limit.

Odnoszę wrażenie, że do kwestii zmiany ustawy o ochronie zwierząt, a konkretnie do tego, co powinno być zmienione/uszczegółowione/podregulowane, podchodzicie trochę od d... strony. Strony podyktowanej osobistą niechęcią do tej czy innej osoby, a nie rzeczywistością.

Co właściwie macie nadzieję osiągnąć dzięki wprowadzeniu limitu sztukowego i dopuszczalnego kotometrażu kwadratowego? Jakie pożyteczne narzędzie obrońcy zwierząt dostaną do ręki i przeciwko komu będą mogli go użyć?

Przeciw kolekcjonerom? A od kiedy to głównym problemem u zbieraczy jest liczba kotów? 8O No przepraszam bardzo, ale jak zobaczę u kogoś stado głodnych, niezsocjalizowanych, chorych, zaniedbanych kotów, to doprawdy pierwszym moim odruchem nie będzie rozstrzygnięcie, czy zwierząt jest 29, czy może 32. Najważniejsza sprawa to ich stan. I uważam, że to właśnie powinna regulować ustawa: dobrostan zwierząt (dla którego sucha liczba wcale NIE JEST prostym wyznacznikiem).

Przeciw pseudohodowcom? Kotometraż w przeliczeniu na dom często bywa bardzo korzystny, ale co z tego, skoro zamiast całego domu kot ma do dyspozycji ciasną klatkę? Nie sensowniej wprowadzić po prostu jasny zakaz hodowli w klatkach?

Behemotka nie zamierzam się z Tobą wdawać w spory słowne
wróć do poprzedniego wątku i doczytaj - o, jak to nazywasz "kotometrach" pisałam jako o jednym z warunków/wymagań
Ty uważasz ten warunek za nieistotny ja za istotny na tyle, że nie powinien być pomijany w katalogu wymagań

lit

poprawiłam, przepraszam
Ostatnio edytowano Pon mar 14, 2011 21:16 przez dalia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 14, 2011 19:41 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

dalia pisze:Bohemotka nie zamierzam się z Tobą wdawać w spory słowne
wróć do poprzedniego wątku i doczytaj - o, jak to nazywasz "kotometrach" pisałam jako o jednym z warunków/wymagań
Ty uważasz ten warunek za nieistotny ja za istotny na tyle, że nie powinien być pomijany w katalogu wymagań
Standard. Zadaję konkretne pytania - głuche echo :roll:
Gwoli ścisłości, nie uważam metrażu czy liczby za warunek nieistotny (nigdy tak nie twierdziłam), natomiast z pewnością za niewyrównany, zatem mylący.

Niezależnie od tego, czy masz ochotę na dyskusję, warto okazać kulturę - raz mogła być literówka, drugi raz poprawiłam, teraz ponownie wyjaśniam: mój nick to behemotka.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon mar 14, 2011 19:49 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

zaznaczam
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon mar 14, 2011 19:53 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:Rany boskie, jakie pomysły... :strach: :strach: :strach:

Uprzejmie informuję, że nie żyjemy w państwie totalitarnym i (według Konstytucji) wcale do takiego modelu nie dążymy. Opamiętajmy się: próba kontroli każdego aspektu życia obywateli NIGDY W HISTORII NIE ZADZIAŁAŁA. Nazizm upadł. Faszyzm takoż. Stalinizm też. Ostały nam się (radosnych tworów pt. Chiny czy Korea Północna nie liczę - nie chcemy chyba z nich brać przykładu?) ustroje, które w centrum zainteresowania stawiają pewną swobodę, prawo do wyboru, niezależność.

Nie, nie boję się wyników takiej kontroli u mnie. Ale NIE zgadzam się, by państwo - to samo państwo, którego nie obchodziło, że mojemu psu jakieś bydlę zniszczyło psychikę biciem i przypalaniem papierosami, że ktoś kundla wyrzucił z jadącego samochodu i że ten pies błąkał się następnie przez kilka tygodni po ulicach, z dnia na dzień coraz bardziej przypominając szkielet - miało czelność mnie z automatu kontrolować. Nie z powodu podejrzenia złego traktowania futer (wtedy rozumiem), ale "bo tak". Otóż NIE.
A żeby nie było, że patrzę wyłącznie z własnej perspektywy, to ogólnie: Zgadzacie się na [u]prewencyjne aresztowania, przesłuchania i (wiecznie żywe) pałowanie obywatela w celu zaszczepienia mu wiedzy, że ma dobrze traktować swoje zwierzę?[/u]

Histeryzujesz :roll: I do tego bardzo demagogicznie.
behemotka pisze:Pewnym uzasadnieniem mógłby tu być oczywiście argument, że zdrowie/życie kota czy też psa jest wartością wyższą niż prawo człowieka do prywatności - i zasadniczo się z tym zgadzam. Więc w sumie dobrze, niech będą kontrole. Kontrole WSZYSTKICH ludzi, którzy mają (lub jest podejrzenie, że mają) w domu zwierzęta. Przecież całkiem nie fair byłoby przyzwolenie na męczenie jednego kotka, bo nas interesuje dopiero okrucieństwo na szerszą skalę, prawda?

Nie dość, że histeryzujesz, nie dość, że bardzo demagogicznie to jeszcze zupełnie sobie zaprzeczasz. To z czym się zasadniczo zgadzasz, to nawet nie faszyzm tylko rzeczywistość orwellowska.

W kwestii edukacji zaś, bo jak widzę bardzo jej pożądasz (nie ukrywam, że i ja bym jej chciała)
behemotka pisze:Za to pod tym się podpisuję wszystkimi dostępnymi kończynami - zresztą nie tylko w temacie zbieractwa, raczej zwierząt i ich praw w ogóle.

Jak to widzisz? Jaki masz pomysł na edukację społeczeństwa w tym względzie bez elementów nacisku w postaci przepisów?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 14, 2011 20:44 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Casica, masz jakieś argumenty - użyj. Nie masz - zrób coś dobrego dla świata i zamilknij. Kolejna już próba prowadzenia dyskusji w trybie ad personam świadczy jedynie, że z częścią merytoryczną u Ciebie krucho. Nawet trochę współczuję.

Tak, uważam podobny pomysł za mocno niepokojący w naszym ustroju politycznym. Pakowanie się do prywatnego domu z butami nie wskutek zaistnienia uzasadnionych podejrzeń popełnienia przestępstwa (to rozumiem), ale ot tak, na wszelki wypadek... 8O Straszno.

casica pisze:Histeryzujesz :roll: I do tego bardzo demagogicznie. (...) Nie dość, że histeryzujesz, nie dość, że bardzo demagogicznie to jeszcze zupełnie sobie zaprzeczasz. To z czym się zasadniczo zgadzasz, to nawet nie faszyzm tylko rzeczywistość orwellowska.
Nie zaprzeczam sobie ani zupełnie, ani nawet w części (umiejętność czytania ze zrozumieniem: 2/10; to aż 2 na zachętę, może kiedyś będzie lepiej :)). Nigdzie przecież nie pisałam, że prawo do prywatności jest wg mnie ważniejsze niż życie zwierzaka. Bo dla mnie nie jest. Ergo - nie zaprzeczam sobie.

Histeryzuję? Umiejętność odczytywania emocji: 1/10.

Zaraz, zaraz, to wjazd na chatę do kogoś, kto ma pięć kotów i psa, jest fantastycznym pomysłem, a wjazd do ludzia z jednym futrem to już rzeczywistość orwellowska? 8O Jakim prawem ma być wprowadzony taki podział na "lepszych" i "gorszych" obywateli?

casica pisze:W kwestii edukacji zaś, bo jak widzę bardzo jej pożądasz (nie ukrywam, że i ja bym jej chciała)
behemotka pisze:Za to pod tym się podpisuję wszystkimi dostępnymi kończynami - zresztą nie tylko w temacie zbieractwa, raczej zwierząt i ich praw w ogóle.

Jak to widzisz? Jaki masz pomysł na edukację społeczeństwa w tym względzie bez elementów nacisku w postaci przepisów?
Proste. Modyfikacja programu na studiach wet (etyka zawodowa, przepisy z zakresu ochrony prawnej zwierząt, dobrostan zwierząt towarzyszących etc.), a dla policjantów i urzędników szkolenia, głównie z zakresu obowiązującego prawa oraz obowiązków, jakie w związku z tym prawem mają (pewnie większość urzędników gminnych nie ma pojęcia, że według ustawy mają obowiązek zaopiekować się bezdomnym zwierzęciem - nie zlecić złapanie i wywiezienie gdzieśtam, tylko właśnie zaopiekować się).

A elementy nacisku w postaci przepisów swoją drogą... Np. automatyczna wysoka grzywna dla weta, który urżnie psu uszy "dla urody", wysokie kary pieniężne dla gmin, które nie mają/nie realizują planu opieki nad bezdomniakami.

Pisałam już przecież o tym, wystarczyło przeczytać i zrozumieć. A, sorki. 2/10.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon mar 14, 2011 23:40 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:Casica, masz jakieś argumenty - użyj. Nie masz - zrób coś dobrego dla świata i zamilknij.

Argumentów używa się w dyskusji na argumenty. Widzisz gdzieś poniżej argumenty?
behemotka pisze:Rany boskie, jakie pomysły... :strach: :strach: :strach:

Uprzejmie informuję, że nie żyjemy w państwie totalitarnym i (według Konstytucji) wcale do takiego modelu nie dążymy. Opamiętajmy się: próba kontroli każdego aspektu życia obywateli NIGDY W HISTORII NIE ZADZIAŁAŁA. Nazizm upadł. Faszyzm takoż. Stalinizm też. Ostały nam się (radosnych tworów pt. Chiny czy Korea Północna nie liczę - nie chcemy chyba z nich brać przykładu?) ustroje, które w centrum zainteresowania stawiają pewną swobodę, prawo do wyboru, niezależność.

A żeby nie było, że patrzę wyłącznie z własnej perspektywy, to ogólnie: Zgadzacie się na prewencyjne aresztowania, przesłuchania i (wiecznie żywe) pałowanie obywatela w celu zaszczepienia mu wiedzy, że ma dobrze traktować swoje zwierzę?

Co to ma być? Manifest? Literatura? Wstępniak w jakimś tabloidzie?
Argumenty to nie są, histeria tak. Więc albo pisz normalnie, albo zamilknij - dla dobra świata rzecz jasna
behemotka pisze: Tak, uważam podobny pomysł za mocno niepokojący w naszym ustroju politycznym. Pakowanie się do prywatnego domu z butami nie wskutek zaistnienia uzasadnionych podejrzeń popełnienia przestępstwa (to rozumiem), ale ot tak, na wszelki wypadek... 8O Straszno.

Nadinterpretacja. Z nadinterpretacji celujący.
behemotka pisze:Nie zaprzeczam sobie ani zupełnie, ani nawet w części

Ależ tak. Wypij szklankę zimnej wody, uspokój się i postaraj się przeczytać raz jeszcze to co napisałaś poprzednio. Jest szansa (zawsze jest, nikomu jej nie odmawiam), że zauważysz.
behemotka pisze: Histeryzuję? Umiejętność odczytywania emocji: 1/10.

Histeria to też emocje. A egzaltacji nie lubię. Szkodzi mi. Więc nawet wynik 0/10 mnie nie zmartwi ani nie zdziwi, przeciwnie.
behemotka pisze:
Zaraz, zaraz, to wjazd na chatę do kogoś, kto ma pięć kotów i psa, jest fantastycznym pomysłem, a wjazd do ludzia z jednym futrem to już rzeczywistość orwellowska? 8O Jakim prawem ma być wprowadzony taki podział na "lepszych" i "gorszych" obywateli?

Zaraz, zaraz a kto mówi o czymś takim? 8O O tym żeby najeżdżać chaty ludzi z jednym zwierzem, albo nawet pięcioma ??? No chyba, że są zgłoszenia o znęcaniu się, wtedy tak.
behemotka pisze:
Proste. Modyfikacja programu na studiach wet (etyka zawodowa, przepisy z zakresu ochrony prawnej zwierząt, dobrostan zwierząt towarzyszących etc.), a dla policjantów i urzędników szkolenia, głównie z zakresu obowiązującego prawa oraz obowiązków, jakie w związku z tym prawem mają (pewnie większość urzędników gminnych nie ma pojęcia, że według ustawy mają obowiązek zaopiekować się bezdomnym zwierzęciem - nie zlecić złapanie i wywiezienie gdzieśtam, tylko właśnie zaopiekować się).

A elementy nacisku w postaci przepisów swoją drogą... Np. automatyczna wysoka grzywna dla weta, który urżnie psu uszy "dla urody", wysokie kary pieniężne dla gmin, które nie mają/nie realizują planu opieki nad bezdomniakami.

Pisałam już przecież o tym, wystarczyło przeczytać i zrozumieć. A, sorki. 2/10.

Proste? Raczej dziecięco naiwne.
Nie wiem, tu się przyznaję, jak wygląda program studiów weterynaryjnych, ale śmiem sądzić, że o etyce wykonywania zawodu coś tam mówią.
Reszty żal komentować. Tak, klasyczny przypadek braku pojęcia o wyobrażeniu.
Zacząć trzeba od czegoś zupełnie innego. Być może nawet zapomniałaś, że wcześniej na to wpadłaś. Pisałaś bowiem, że i ta istniejąca ustawa, gdyby była stosowana, z pewnością rzeczywistość zwierząt wyglądałaby lepiej. Ale nie wygląda, wiesz może czemu?
Bo prawo w Polsce jest słabo egzekwowalne, na tym się głównie zasadza problem. Tego niestety nie zmienią żadne kolejne przepisy, ani szkolenia.

Co do czytania ze zrozumieniem. Stanowienie prawa to zupełnie odrębny problem, z tego co piszesz wynika niezbicie, że nie masz o tym pojęcia. Dlatego trudno to co piszesz traktować poważnie.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 15, 2011 5:28 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Argumenty przykładowe:
1. Państwo (przepisy, ustawy, gminy etc.) na chwilę obecną NIE POTRAFI się zająć bezdomnymi zwierzętami. Istniejący system ochrony i opieki NIE DZIAŁA EFEKTYWNIE. Zatem, na logikę, upodabnianie działającej nieformalnej pomocy (DT) do niedziałającej formalnej (schrony) zaszkodzi. Kotom.
2. Ustanowienie granicy liczbowej sprzyja nadużyciom: zarówno wobec kotów, które miałyby szansę na dobry dom, ale nie będą w nim mogły legalnie przebywać - bo "nadliczba" - jak i wobec tych, które mają dom bardzo zły - ale warunek liczbowy jest spełniony.
3. Biorąc pod uwagę istniejące norm metrażowych dla kur/krów/koni/świń, norma dla kota wynosiłaby analogicznie wyliczone przeze mnie przykładowo 0,12 mkw. Myślę, że samo zaistnienie takiej liczby (a nawet 2 czy 3 mkw, co jest mało realne) w przepisach będzie grubym błędem. Znów ze szkodą dla kotów.
4. Sucha liczba nie jest jednoznacznym wymiernikiem dobrostanu, w przeciwieństwie do np. zapewnienia opieki wet, dobrego jakościowo jedzenia czy aranżacji przestrzeni pod kątem futer.
5. Jeżeli chcemy walczyć z losem zwierząt przetrzymywanych w klatkach, najsensowniej jest zakazać przetrzymania zwierząt w klatkach, a nie wyliczać, ile poza tymi klatkami mają metrów.
6. Wpychanie się państwa w kryteria opieki nad kotem, któremu by dało zdychać pod płotem we własnych odchodach, jest wprost bezczelne, czym buduje nieufność, gniew i gorycz u osoby angażującej w sprawę WŁASNE (nie państwowe) środki, czym zniechęca do zalegalizowanej pomocy jako takiej.

Masz coś do powiedzenia na powyższe tematy czy wolisz się skupiać na wydumanych egzaltacjach i stosować dziecinne wycieczki osobiste? Przy okazji: nie, nie zdenerwujesz mnie w ten sposób. Mimo pewnej złośliwości trochę poczciwy ze mnie człowiek i żal mi kogoś, kto nie potrafi prowadzić merytorycznej dyskusji. A jak mi żal, to się wściekać nie będę :)

Próby ponownego rozpoczęcia osobistych przepychanek ignoruję. Na trolla to chyba najlepszy sposób.

casica pisze:
behemotka pisze:Nie zaprzeczam sobie ani zupełnie, ani nawet w części

Ależ tak.
Podaj dwie moje wypowiedzi, w których sobie zaprzeczam.

casica pisze:
behemotka pisze: Zaraz, zaraz, to wjazd na chatę do kogoś, kto ma pięć kotów i psa, jest fantastycznym pomysłem, a wjazd do ludzia z jednym futrem to już rzeczywistość orwellowska? 8O Jakim prawem ma być wprowadzony taki podział na "lepszych" i "gorszych" obywateli?

Zaraz, zaraz a kto mówi o czymś takim? 8O O tym żeby najeżdżać chaty ludzi z jednym zwierzem, albo nawet pięcioma ??? No chyba, że są zgłoszenia o znęcaniu się, wtedy tak.
Kto mówi? Mówią wszyscy ci, którzy odnieśli się przychylnie do koncepcji kontroli prewencyjnej.

Zofia&Sasza postawiła postulat: "Powyżej pewnej liczby" futer w domu przeprowadzać z automatu kontrole. Rozległy się (m.in., nie wyłącznie) oklaski. Zarazem moja cokolwiek ironiczna koncepcja, by kontrolować po prostu wszystkich, nie spotkała się z tak ciepłym przyjęciem. Podałam więc przykład kontroli domu z sześcioma futrami vs. kontroli domu z jednym.

Już pomijam, że formalnie jedna sztuka też jest "powyżej pewnej liczby" (zera), bo domyślam się, że nie to autor na myśli miał :wink:. Ale niezależnie od tego, w którym miejscu wyrysuje się granicę (między brakiem automatycznej kontroli a jej istnieniem), będzie ona wyznaczała podział na dwie grupy prywatnych ludzi traktowanych odmiennie przez prawo. Dla mnie absurd. Absurd niepokojący w społeczeństwie formalnie demokratycznym...

casica pisze:
behemotka pisze:Proste. Modyfikacja programu na studiach wet (etyka zawodowa, przepisy z zakresu ochrony prawnej zwierząt, dobrostan zwierząt towarzyszących etc.), a dla policjantów i urzędników szkolenia, głównie z zakresu obowiązującego prawa oraz obowiązków, jakie w związku z tym prawem mają (pewnie większość urzędników gminnych nie ma pojęcia, że według ustawy mają obowiązek zaopiekować się bezdomnym zwierzęciem - nie zlecić złapanie i wywiezienie gdzieśtam, tylko właśnie zaopiekować się).

A elementy nacisku w postaci przepisów swoją drogą... Np. automatyczna wysoka grzywna dla weta, który urżnie psu uszy "dla urody", wysokie kary pieniężne dla gmin, które nie mają/nie realizują planu opieki nad bezdomniakami.

Pisałam już przecież o tym, wystarczyło przeczytać i zrozumieć. A, sorki. 2/10.

Proste? Raczej dziecięco naiwne.
Nie wiem, tu się przyznaję, jak wygląda program studiów weterynaryjnych, ale śmiem sądzić, że o etyce wykonywania zawodu coś tam mówią.
Reszty żal komentować. Tak, klasyczny przypadek braku pojęcia o wyobrażeniu.
Tak, coś o etyce mówią (nie twierdziłam, że nic). Natomiast warto mówić i szerzej, i dodatkowo o innych rzeczach.

Co do reszty - znowu brak argumentów, tylko pusta krytyka :roll:

Chyba brak płaszczyzny porozumienia. Owszem, wierzę w edukację. Codziennie widzę wokół siebie przykłady jej pozytywnego działania. Jeżeli wolisz stać nad społeczeństwem z wielkim batem i krzyczeć "Tak nie wolno! Pójdziesz do więzienia!", to nam się rozmijają metody działania :roll:. Ja uważam, że nie całe społeczeństwo musi być tłuczone po łbie przepisami, by coś zrozumieć - choć część jak najbardziej. Niektórym trzeba po prostu wyjaśnić potrzeby zwierząt.

Przykład:
Miałam u siebie na tymczasie seterkę irlandzką, która prawie umarła z głodu i zimna w kojcu 2x3 metry. Ludzie oddali ją dobrowolnie, gdy usłyszeli, że ktoś zapewni jej lepsze warunki. To nie były żadne bestie i bydlęta. Nikt suki nie bił ani nie robił jej umyślnie krzywdy; dostawała jedzenie (resztki) i wodę (która na mrozie szybko zamarzała). Oni najzwyczajniej w świecie NIE ROZUMIELI, że pies potrzebuje czegoś więcej niż michy i budy, by normalnie funkcjonować. Na ludzi tego typu MOŻE zadziałać edukacja, natomiast sam bat prawny nie zadziała niemal na pewno - po prostu dlatego, że nie będą widzieli sensu w tych dziwnych, wydumanych regulacjach, więc automatycznie postarają się je ominąć.

Najpierw edukacja (wychowanie, zajęcia w szkołach, przykład w mikroskali, szkolenia urzędników też), a w przypadkach, gdy nie zadziała - konsekwencje prawne.

casica pisze:Zacząć trzeba od czegoś zupełnie innego. Być może nawet zapomniałaś, że wcześniej na to wpadłaś. Pisałaś bowiem, że i ta istniejąca ustawa, gdyby była stosowana, z pewnością rzeczywistość zwierząt wyglądałaby lepiej. Ale nie wygląda, wiesz może czemu?
Bo prawo w Polsce jest słabo egzekwowalne, na tym się głównie zasadza problem. Tego niestety nie zmienią żadne kolejne przepisy, ani szkolenia.
Tak i nie. W Polsce prawo w ogóle nie jest egzekwowane w jakimś fantastycznym stopniu - w jednych sprawach lepiej, w innych gorzej. W sprawie zwierząt poziom jest dramatycznie niski. Gdyby praw zwierząt przestrzegano nie idealnie, ale choćby tak jak np. praw podatkowych - sytuacja byłaby o niebo lepsza, całkiem przyzwoita.

Jakiś pomysł, co z tą słabą egzekucją zrobić, czy wolisz bić pianę?

Kolejną wycieczkę osobistą litościwie pomijam.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Wto mar 15, 2011 6:47 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Zgadzam się, że żeby prawo było przestrzegane, musi być świadomość jego zasadności. Tu się kłania edukacja, kampanie "oświatowe". KK powinien być ostatnim ogniwem a całym łańcuchem.
A co do słabej egzekwowalności prawa, to skąd pewność, że nowe przepisy będą egzekwowane lepiej? Może jednak lepiej byłoby zacząć egzekwować to, co już jest ... i dobrze pomyśleć, jakie zmiany warto by wprowadzić?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Wto mar 15, 2011 7:05 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:Argumenty przykładowe:
1. Państwo (przepisy, ustawy, gminy etc.) na chwilę obecną NIE POTRAFI się zająć bezdomnymi zwierzętami. Istniejący system ochrony i opieki NIE DZIAŁA EFEKTYWNIE. Zatem, na logikę, upodabnianie działającej nieformalnej pomocy (DT) do niedziałającej formalnej (schrony) zaszkodzi. Kotom.
2. Ustanowienie granicy liczbowej sprzyja nadużyciom: zarówno wobec kotów, które miałyby szansę na dobry dom, ale nie będą w nim mogły legalnie przebywać - bo "nadliczba" - jak i wobec tych, które mają dom bardzo zły - ale warunek liczbowy jest spełniony.
3. Biorąc pod uwagę istniejące norm metrażowych dla kur/krów/koni/świń, norma dla kota wynosiłaby analogicznie wyliczone przeze mnie przykładowo 0,12 mkw. Myślę, że samo zaistnienie takiej liczby (a nawet 2 czy 3 mkw, co jest mało realne) w przepisach będzie grubym błędem. Znów ze szkodą dla kotów.
4. Sucha liczba nie jest jednoznacznym wymiernikiem dobrostanu, w przeciwieństwie do np. zapewnienia opieki wet, dobrego jakościowo jedzenia czy aranżacji przestrzeni pod kątem futer.
5. Jeżeli chcemy walczyć z losem zwierząt przetrzymywanych w klatkach, najsensowniej jest zakazać przetrzymania zwierząt w klatkach, a nie wyliczać, ile poza tymi klatkami mają metrów.
6. Wpychanie się państwa w kryteria opieki nad kotem, któremu by dało zdychać pod płotem we własnych odchodach, jest wprost bezczelne, czym buduje nieufność, gniew i gorycz u osoby angażującej w sprawę WŁASNE (nie państwowe) środki, czym zniechęca do zalegalizowanej pomocy jako takiej.

ad 1 ja akurat nie jestem za jakimś wyszczególnianiem dt i tworzeniem dla nich innych (łagodniejszych) kryteriów funkcjonowania.
ad 2 piszę o tym po raz kolejny - kryterium liczbowe powinno być jednym z warunków - nie jedynym
ad 3 w mojej opinii nie będzie to błąd, bo cóż z tego, że ktoś posiada środki na opiekę wet i właściwe wyżywienie kotów, jeśli posiada ich np100 na 30m2 - bo lubi, albo stracił kontrolę? w takiej sytuacji nie widzisz szkody dla zwierząt?
ad 4 po raz kolejny- sucha liczba jest/byłaby jednym z wyznaczników dobrostanu
ad 5 a kto pisze o wyznaczaniu metrażu klatek? cały czas mówimy o zakazie chowu klatkowego. Bezwzględnym
ad 6 az się ciśnie pod palce aby napisać, że masz rację, ważne aby kot nie zdychał pod płotem w związku z nieudolnością państwa, niech sobie zdycha w towarzystwie kolejnych 100 kotów na niewielkiej powierzchni bez opieki weterynaryjnej u zbieracza, niech pseuduch trzyma 20 kotów w małej, ciemnej piwnicy bo przecież kasę posiada i opieka weterynaryjna dla kotów jest,
jakoś uparcie nie zauważasz że może się trafić zbieracz z wypchanym portfelem, na którego te podważane przez Ciebie "kotometry" i będą jedynym punktem zaczepienia na podstawie którego będzie można polepszyć byt trzymanych u niego zwierząt
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 15, 2011 9:35 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

Zofia&Sasza,czy to prawda ze projekt zmian do ustawy został już złożony?
Podobno jakaś Fundacja sie tym zajeła.
Jaka Fundacja?
Legnica
 

Post » Wto mar 15, 2011 12:04 Re: Zbieraj znaczki nie koty! O kolekcjonerstwie III

behemotka pisze:Argumenty przykładowe:
1. Państwo (przepisy, ustawy, gminy etc.) na chwilę obecną NIE POTRAFI się zająć bezdomnymi zwierzętami. Istniejący system ochrony i opieki NIE DZIAŁA EFEKTYWNIE. Zatem, na logikę, upodabnianie działającej nieformalnej pomocy (DT) do niedziałającej formalnej (schrony) zaszkodzi. Kotom.
2. Ustanowienie granicy liczbowej sprzyja nadużyciom: zarówno wobec kotów, które miałyby szansę na dobry dom, ale nie będą w nim mogły legalnie przebywać - bo "nadliczba" - jak i wobec tych, które mają dom bardzo zły - ale warunek liczbowy jest spełniony.
3. Biorąc pod uwagę istniejące norm metrażowych dla kur/krów/koni/świń, norma dla kota wynosiłaby analogicznie wyliczone przeze mnie przykładowo 0,12 mkw. Myślę, że samo zaistnienie takiej liczby (a nawet 2 czy 3 mkw, co jest mało realne) w przepisach będzie grubym błędem. Znów ze szkodą dla kotów.
4. Sucha liczba nie jest jednoznacznym wymiernikiem dobrostanu, w przeciwieństwie do np. zapewnienia opieki wet, dobrego jakościowo jedzenia czy aranżacji przestrzeni pod kątem futer.
5. Jeżeli chcemy walczyć z losem zwierząt przetrzymywanych w klatkach, najsensowniej jest zakazać przetrzymania zwierząt w klatkach, a nie wyliczać, ile poza tymi klatkami mają metrów.
6. Wpychanie się państwa w kryteria opieki nad kotem, któremu by dało zdychać pod płotem we własnych odchodach, jest wprost bezczelne, czym buduje nieufność, gniew i gorycz u osoby angażującej w sprawę WŁASNE (nie państwowe) środki, czym zniechęca do zalegalizowanej pomocy jako takiej.

1. Należałoby się zastanowić czy w ogóle jakieś państwo potrafi, czy istnieje jakieś państwo gdzie ten akurat problem rozwiązano ku zadowolonemu wszystkich? Wątpię. I niestety ale wyprowadzanie wniosku na zasadzie – teraz nie potrafi, więc po wprowadzeniu nowych przepisów będzie szkodzić jest bez sensu. Pewnie będzie jak zwykle – w jednych przypadkach będzie lepiej, w innych gorzej, a en masse niczego to nie zmieni. Tu kłania się egzekucja prawa właśnie.
2. A nie ustanowienie granicy liczbowej sprzyja nadużyciom innego typu. O coś się musi prawodawca zahaczyć. Jak pokazała praktyka wszelkie określenia w przepisach typu „znaczna ilość” bez określenia tej ilości są polem do nadużyć oraz złych interpretacji przepisów. Poza tym, w tym przypadku „znaczna ilość” to dla mnie powiedzmy 20 sztuk.
3. Skąd pomysł, że norma dla kota byłaby wyliczana jak norma dla królika czy kury? To już jest dla mnie demagogia właśnie. Nie wiem od czego wyszedłby prawodawca, Ty wiesz? Nie chce mi się szukać, ale ktoś (MariaD?) pisał o normach dla hodowców – 6 m?
4. To co proponujesz tak naprawdę nic nie oznacza, stwarza natomiast pole do nadużyć i złej (zależy od punktu widzenia) interpretacji. Przykłady: zapewnienie opieki weterynaryjnej – dla różnych osób termin ten oznacza co innego; dla jednego szczepienie jest taką opieką, dla innego profilaktyka etc. To samo z dobrym jakościowo jedzeniem – zależnie od tego jak karmisz swoje koty, już się możemy zacząć spierać i nigdy nie osiągnąć consensusu. Aranżacja przestrzenie pod kątem futer? W moim domu? Chcesz powiedzieć, że urzędas będzie mógł wejść i zaaranżować moje wnętrze? Jeśli to nie jest poważne ograniczenie wolności, to co nim jest?
5. Z tym się akurat zgadzam. Ale to też do dyskusji, bo nie zawsze da się wykluczyć klatkę (kwarantanna, izolacjia itp.)
6. A o czym piszesz? O domu prywatnym czy o projektowanym, wspieranym przez państwo DT? Poza tym, jeśli chcemy walczyć ze zbieraczami, z patologiami to państwo musi mieć jakąś podstawę do ścigania tychże. Jak to sobie wyobrażasz bez ustanowienia stosownych przepisów? Jak się okazuje nie ma rozwiązań idealnych (prawnych) ale jakieś być muszą, to nie może być wieczny „żywioł”.
behemotka pisze:Zofia&Sasza postawiła postulat: "Powyżej pewnej liczby" futer w domu przeprowadzać z automatu kontrole. Rozległy się (m.in., nie wyłącznie) oklaski. Zarazem moja cokolwiek ironiczna koncepcja, by kontrolować po prostu wszystkich, nie spotkała się z tak ciepłym przyjęciem. Podałam więc przykład kontroli domu z sześcioma futrami vs. kontroli domu z jednym.

Już pomijam, że formalnie jedna sztuka też jest "powyżej pewnej liczby" (zera), bo domyślam się, że nie to autor na myśli miał :wink:. Ale niezależnie od tego, w którym miejscu wyrysuje się granicę (między brakiem automatycznej kontroli a jej istnieniem), będzie ona wyznaczała podział na dwie grupy prywatnych ludzi traktowanych odmiennie przez prawo. Dla mnie absurd. Absurd niepokojący w społeczeństwie formalnie demokratycznym...

I zgadzam się z Zofia&Sasza. Jakąś granicę trzeba ustalić – 20 sztuk? Wszystkich nie da się skontrolować, więc ironiczne koncepcje nie są niczym więcej niż biciem piany, którego to bicia piany podobno nie lubisz.
Ile razy w ciągu ostatnich powiedzmy 5 lat, odwiedził Cię Twój dzielnicowy, żeby porozmawiać o bezpieczeństwie i o tym, o czym rozmawiać z ludźmi na swoim terenie powinien? Zakładam, że ani razu – mylę się? Pytam dlatego, że w poprzednim poście postulowałaś włączenie do tego typu akcji policji, jak rozumiem na zasadach prewencji? Na zasadach prewencji przed znęcaniem się nad zwierzętami, chciałabyś włączyć do takiej ogólno narodowej akcji również policję. Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że to niemożliwe? Możliwe i skuteczne byłoby chyba tylko powołanie takiej specjalnej służby. Niby istnieje straż dla zwierząt, generalnie uważam, że to dobry pomysł, ale wymaga po pierwsze zmian w prawie – żeby taka formacja działała skutecznie, oraz sporych nakładów finansowych co sprawę kładzie już na wstępie. Taka służba powinna też prowadzić działania edukacyjne. To są w naszych warunkach, w naszej rzeczywistości mrzonki jak sądzę, a szkoda.
behemotka pisze: Tak, coś o etyce mówią (nie twierdziłam, że nic). Natomiast warto mówić i szerzej, i dodatkowo o innych rzeczach.

Co do reszty - znowu brak argumentów, tylko pusta krytyka :roll:

Chyba brak płaszczyzny porozumienia. Owszem, wierzę w edukację. Codziennie widzę wokół siebie przykłady jej pozytywnego działania. Jeżeli wolisz stać nad społeczeństwem z wielkim batem i krzyczeć "Tak nie wolno! Pójdziesz do więzienia!", to nam się rozmijają metody działania :roll:. Ja uważam, że nie całe społeczeństwo musi być tłuczone po łbie przepisami, by coś zrozumieć - choć część jak najbardziej. Niektórym trzeba po prostu wyjaśnić potrzeby zwierząt.

Najpierw edukacja (wychowanie, zajęcia w szkołach, przykład w mikroskali, szkolenia urzędników też), a w przypadkach, gdy nie zadziała - konsekwencje prawne.

Pusta krytyka czego? Tego poniżej? Żartujesz, prawda, bo jak można krytykować coś bez treści?
behemotka pisze:Proste. Modyfikacja programu na studiach wet (etyka zawodowa, przepisy z zakresu ochrony prawnej zwierząt, dobrostan zwierząt towarzyszących etc.), a dla policjantów i urzędników szkolenia, głównie z zakresu obowiązującego prawa oraz obowiązków, jakie w związku z tym prawem mają (pewnie większość urzędników gminnych nie ma pojęcia, że według ustawy mają obowiązek zaopiekować się bezdomnym zwierzęciem - nie zlecić złapanie i wywiezienie gdzieśtam, tylko właśnie zaopiekować się).

A elementy nacisku w postaci przepisów swoją drogą... Np. automatyczna wysoka grzywna dla weta, który urżnie psu uszy "dla urody", wysokie kary pieniężne dla gmin, które nie mają/nie realizują planu opieki nad bezdomniakami.

Jak widać Tobie wydaje się to banalnie proste. Gdybyśmy żyli w świecie idealnym zapewne tak by było, ale żyjemy tu i teraz, więc proste nie jest. Postaram się więc po kolei.
1. Modyfikacja programu na studiach weterynaryjnych (znasz w ogóle ten program? Ja nie znam). Per analogiam na medycynie są zajęcia z etyki. Czy w związku z nimi oraz przysięgą Hipokratesa lekarze działają lepiej, uczciwiej i zgodnie z etyką swojego zawodu? Czy ma to jakikolwiek wpływ na podejście do pacjenta? Nie sądzę, raczej postawa lekarza zależna jest od tego jakim jest człowiekiem, analogicznie w przypadku weterynarza.
2. Szkolenia dla policjantów i urzędników. Owszem, możemy wydawać pieniądze na takie szkolenia, ale za szkoleniami powinny iść nakłady finansowe. Bo piszesz np. – że powinni się zaopiekować bezdomnym zwierzęciem, a nie zlecać wyłapanie, wywiezienie etc. W obecnej sytuacji „zaopiekować się” co to znaczy? Zabrać do domu? Byłby sens takich szkoleń gdyby były środki i odpowiednia infrastruktura, tych nie ma. Więc co? Szkolenia sztuka dla sztuki? Albo może środki gminne przeznaczać nie na kanalizację, oczyszczalnie, drogi tylko na ochronę zwierząt? To jest utopia, jeśli wierzysz, że to możliwe to jest to właśnie dziecięca naiwność. Żeby karać gminę, jak proponujesz, za brak planu i realizacji opieki nad bezdomniakami, najpierw trzeba tej gminie dać na to środki. Wówczas można z nich gminę rozliczyć.

behemotka pisze:
Jakiś pomysł, co z tą słabą egzekucją zrobić,

Oczywiście. Kary, wysokie i dolegliwe kary finansowe, a przede wszystkim świadomość, że kara jest nieuchronna. Te kary wbrew pozorom są na całym świecie również elementem edukacji. I to właśnie działa, to jest przymusowa, ale jednak edukacja społeczeństwa. Czemu u nas tak nie można, tego nie wiem.

Przykład: mąż kiedyś podziwiał w jakiejś zapadłej niemieckiej dziurze (w Szlezwiku, żeby nie było RFN), jakie śliczne i czyste są niemieckie wsie. I pewien starszy pan mu wyjaśnił czemu takie śliczne. Po wojnie, mówił, u nas był bałagan taki jak u was. Wydano zarządzenie – od ulicy ma być czysto, co masz za domem twoja sprawa, ale na pierwszy rzut oka ma być porządek. Mandat za „rozpieprznik” na podwórku, wynosił 500 marek, sumę wówczas ogromną. Ale nie było, że boli, że dzieci głodne, że matka staruszka… nie, płacić albo sprzątać. No i się wyedukował niemiecki chłop.

Tylko tak jak wyżej.

behemotka pisze: Masz coś do powiedzenia na powyższe tematy czy wolisz się skupiać na wydumanych egzaltacjach i stosować dziecinne wycieczki osobiste? Przy okazji: nie, nie zdenerwujesz mnie w ten sposób. Mimo pewnej złośliwości trochę poczciwy ze mnie człowiek i żal mi kogoś, kto nie potrafi prowadzić merytorycznej dyskusji. A jak mi żal, to się wściekać nie będę :)

Próby ponownego rozpoczęcia osobistych przepychanek ignoruję. Na trolla to chyba najlepszy sposób.

Sama wycieczek osobistych nie unikasz, powstrzymaj się więc. Bo sporu na złośliwostki czegoś się nie boję. Daruj sobie, daruję sobie i ja. Chyba, że własnych złośliwości nie widzisz? No i nie pisz manifestów przeciwko totalitaryzmowi.
Poza tym jedna uwaga - zarzucając czytanie bez zrozumienia, warto też zastanowić się nad zrozumiałym formułowaniem własnych mysli.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 88 gości