Femka pisze: (...)
Czy kiedy oddajesz jeżyka dziczy, nie tęsknisz? Nie jest Ci przykro?
Femko - bardzo dziękuję. Ty również pięknie piszesz

U nas sezon pracowy prawie na finiszu, więc tylko czytam wątki. A ostatnio czas tak pędzi, że nie wiem na jakiej planecie żyję
Jak wypuszczam - nie tęsknię. Co więcej mam głębokie przekonanie, że robię dobrze. Nie miałam wielu doświadczeń z jeżami - ale widać było, że i Jeżynce, i Rozbójnikowi czegoś brakowało ... Jeżynka wdrapywała się na murek i biegała tam i z powrotem. Rozbójnik krążył wokół ogrodowej lampy. Krążył z takim zapałem, że wydeptał trawnik do żywej gleby - a przecież ważył mniej niż kilogram i miał maleńkie stópki... Człowiek, ma wrażenie, że jest zbędny, że są inne ważniejsze rzeczy ... Dostarczanie jedzenia, nie jest w stanie przekupić jeża

Jeż chce wolności, ruchu, przygody... Czytałam, że w naturze jeż przebiega dziennie 11 kilometrów - cóż więc dla niego wydzielony skrawek ogrodu

A oba jeże wychowały się w niewoli i w kontakcie z człowiekiem od pierwszych dni swojego życia...
Tęsknota przychodzi później. W czasie burzy letniej burzy, upałów, jesiennych chłodów, siarczystego mrozu - czy mały wojownik sobie poradził, znalazł kałużę, żeby się napić, upolował polną mysz, zrobił sobie domek na zimę ... czy nie dopadły go kleszcze i choroby ... Ale cóż .... każdy chce żyć własnym życiem ...
O .... Nie namawiam do pilnej lektury linku, który zacytowałam - bo może być trochę nudny

Ale, na stronie 31 jest jeżowy noworodek

Jeżową mamę zagryzł pies, maleńkie jeżyki poturbował ... Spotkaliśmy je w dniu pożegnania z Jeżynką, która odprawiała się do Białegostoku, skąd pochodziła. I ja również miałam malucha w rękach i masowałam brzuszek

Specjalnie dla nich, z Holandii przyjechało mleko dla dzikich zwierząt
