Jeszcze kilka zdjęć:

Leoś w kontenerku- tu w pierwszych dniach czuł się najlepiej
[

Pierwszy dzień- Leoś zwiedza mieszkanie

Leoś i Tosia. Jak widać Tosia tylko życzliwie obserwuje.
Dziś Leoś spał ze mną w łóżku, przytulony do mojej nogi słodko sobie pochrapując. Pomału zaczyna się aklimatyzować.
Zauważyłam też, że Leoś jest kotem, który będzie robił to co on chce. A nie to czego byśmy od niego oczekiwali. I to trzeba uszanować.
Poza tym on musi pokonać lęk, z racji kompletnej ślepoty i głuchoty.
Trzeba do niego podchodzić wolno, dać najpierw rękę do powąchania. Dopiero później zacząć go głaskać.
Myślę, że z czasem Leonek zrozumie, że nic mu już nie grozi i trochę wylezie z tej swojej skorupy.
Jeśli objawem zdrowia kota jest ilość spożywanego jedzenia, to Leoś jest bardzo zdrowy.
Tak się zastanawiam, jak byśmy, my ludzie reagowali, gdyby ktoś /rodzice, opiekunowie/ oddali nas /ślepych, głuchych/ do jakiejś instytucji opiekuńczej. Gdzie wszystko jest obce: nieznani ludzie, nieznane sprzęty, obce zapachy.
JAK BARDZO BYLIBYŚMY OSAMOTNIENI I ZAGUBIENI.
Nie mogę, nie chcę i nigdy nie zrozumiem tej osoby, która oddała Leonka. A podobno wychowała go od maleńkości.
NIE ROZUMIEM.
TO OKRUTNE.