Malwinka Killathy jest z Mielca.Ze Stalowej Woli też tam wywozili zwierzęta, potem był jakiś konflikt i już od nas nie przyjmują.Pozostaje się cieszyć.Dwa psy w miesiącu jadą tam jednak z Tarnobrzega.Zgroza.Wysyła je Tarnobrzeskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt, w moim podpisie z resztą.
Dobrze byłoby zorganizować jakąś akcję, jak wywożenie zwierząt z Orzechowców.Nawet część, to już by było coś.
Jasdor, uważam,że należy zabierać działkowe koty, jeśli są to domowe, wyrzucone.Inaczej nie ma sensu.Zadbać o nie, podkarmiać i niech tam sobie będą.U nas ludzie codziennie chodzą na działki, karmią koty, a one nie mają się źle.Są sterylizowane.Słyszałam,że można wywieźć wszystkie koty z danego miejsca, a i tak wkrótce pojawią się tam nowe.Jest to więc worek bez dna.Lepiej sterylizować i zostawić na miejscu w miarę stałą ich liczbę.Gorzej,że o takich sprawach decyduje urzędnik nie mający pojęcia o zwierzętach wolnożyjących.Coś wiem na ten temat.
Bardzo się przejęłam losem mielczańskich zwierzaków.Mogę jednak tylko podnosić wątek

, strasznie mi przykro.