według dalii najważnejsza jest kwestia środków finansowych, w dodatku nie fakt ich istnienia ale źródło pochodzenia, a świadczy o tym post:
dalia pisze:ależ sąd - proste jak drut, wystarczy założyć wątek na miau, wziąć parędziesiąt kotów, przyjmować na nie pieniądze i zrobić z siebie Matkę Teresę od kotów
skomplikowane to jest podjęcie pracy zarobkowej, utrzymanie jej (tej pracy) i jednoczesne zajmowanie się dużą liczbą kotów czasami ulokowanych w różnych miejscach - to jest dopiero sztuka
Post ten dowodzi, że dalii niezmiennie chodzi o dobro kotów, wcale nie o pieniądze
Już nawet "duża liczba kotów" jest ok, byle za swoje a nie za forumowe.
Rozumiem, że ta "duża liczba kotów" ulokowana w różnych miejscach pod opieką osoby pracującej zarobkowo ma lepsze warunki bytowania niż u osoby nie pracującej zarobkowo a spędzającej z tymi kotami i na pracy przy nich prawie całą dobę, mają większe szanse na prawidłową socjalizację, a może na przepisowe codzienne godzinne głaskanko, oczywiście osoba ta pomiędzy snem, praca zawodową, krążąc między kilkoma miejscami zawsze w porę zauważy niepokojace objawy chorobowe u kota

.
Dodam, że pisze z pozycji osoby intensywnie pracujacej zawodowo, prowadzącej dosyć niedoskonały DT, w którym przebywa łącznie kilkanaście kotów, DT w przeważającej części samofinansujący się ale przez to mający spore ograniczenia np. w opiece nad kotem chorym, choć oczywiscie w razie konieczności sobie radzę, dlatego że wiem jak to wygląda, to wiem, ze jest to pewnego rodzaju "partyzantka" i staram się reagowac jedynie na sytuacje z najbliższego mojego otoczenia, dlatego uważam, że nie ma nic złego w tym jeśli ktos na pełen etat pracuje przy kotach a inni to finansują bo, robić wszystkiego na 102% (i w pracy i przy kotach się nie da).