Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Lidka pisze:Bardzo pesymistycznie było ostatnio ale troszenkę sie powyjaśniało.
Boguś zadomowł sie na dobre. Chyba troche dwa kocurki go przeganiają ale na szczęście nie daje sie. Juz wiem gdzie sie ukrywa. Dziś będzie 4 dzień antybiotyku. Chodzi niemal normalnie, łapki jak wygladaja dokładnie nie wiem. Widziałam tylko jedną z ładnie już podgojoną raną. Ucho też trochę lepiej. Ale je super więc wet powiedział, żeby póki co zostawić
Rufi od 3 dni na lekach i kroplówkach. Wiadomo dlaczego nie jadł. Zrobiły mu sie paskudne nadżerki na języku. Nie wiem jak to się stało, może ten mój nieszczęsny wyjazd:(
Wydaje mi sie, że Rufus jest już na dobrej drodze, dziś nawet na spacer wyszedł. Ale długa droga jeszcze przed nami.
Domowy Szeryf bywa momentami lepiej choć trudno nazwać to poprawą.
A otwierania zatok boje sie jak cholera:(
Mała1 pisze:Rufus jutro rano pojedzie do Lidki do klatki w piwnicy
Będzie musiał byc przez jakis czas na antybiotyku i bedzie miał podawane leki na tarczyce
Za jakis czas trzeba bedzie powtórzyć biochemie-szczegolnie nerki, bo te leki moga źle na nie wpływac.
Kicio ma stan zapalny-znaczy wysokie leukocyty, ma tez troche anemie.
wysokie leukocyty moga tez byc z powodu tarczycy
Poki co bedzie miał opieke w klatce w piwnicy, wiec bedzie jakaś kontrola.
Jak juz bedzie wypuszczony, nie wiem jak to bedzie
Moze ktos chce kota, ktory pewnie niedługo odejdzie,moze ktos takiego staruszka zechce![]()
Jak nie to pozyje sobie w piwnicy jeszcze troche i zobaczymy jak to bedzie.
Lidko-bardzo dziekuje Ci Rufusek za szanse.
Lidka pisze:Dawno nie pisałam.
Z łapką Maleńkiej właśnie poddałam się.
Jutro jedziemy na zabieg.
Myślę, że wykorzystałam chyba wszystko. Nawet 2 tygodnie zabiegów z laserem.
Leki, mazidła, zabiegi. I niestety.
Ale wet juz wtedy kiedy bylismy pierwszy raz mówił o takim niebezpieczeństwie.
Szeryf od 2 dni znów ma ropę w nosie:(
Reszta w miarę ok.
W piwnicy w mrozy bywało 16 ogonków. Wszystkie jakos przetrwały. Udało mi sie dobrze okienko zabezpieczyc i było cieplo. Dobrze, że choc tam jest stabilizacja.
Za to Milutekwciąż robi postępy. I jest coraz sprawniejszy. Wskakuje swobodnie na łóżko i krzesła i coraz wyżej sie zapędza. Tylko odchudzic bym go troche musiała.
Lidka pisze:Maleńka juz po zabiegu. MAmy za sobą koszmarna noc i troszke lepszy dzień.
A noz byla rzeczywiście upiorna. Maleńka chyba tak odreagowywała narkozę. Poza tym to jednak poważny zabieg i chyba bolało. Choć wet mówił, ze tak zareagowała na narkoze.
Dziś po przeciwbólowym w miare spokojnie przespała. Dostaliśmy tez na wynos. Już jej podałam i mam nadzieję, że tym razem noc prześpimy. Wczoraj pogryzła mnie i podrapała:(
Przy tym wszystkim tak sie wierciła, że opatrunek zsunął sie zupełnie i uciskał druga łapke więc go w nocy zdejmowałam. (jakos tak mam, że w nocy różne opatrunki zdejmuje. Kubusiowi gips też w nocy rozmaczałam).
Na szczęście rana wyglada dobrze, nawet kołnierza nie musi miec póki co. Byle tylko tym razem sie zagoiło.
Nie robilismy histopatologii troche na zasadzie głowy w piasek.
Maleńka miała jeszcze przykurcz tej łapki. Pewnie dlatego, że wciąż trzymała ja blisko siebie, żeby nie urazić.
Staram sie już nie analizowac tego wszystkiego, żeby nie zwariowac. Mam nadzieję, że juz nigdy w życiu nie przytrafi sie nic takiego.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 69 gości