Poranki...
Pod biurkiem qupal, Minia zaszczała drukarkę...mam nadzieję, że będzie działać po takim podlaniu...może chciała, żeby mi kardridże na dłużej wystarczyły ? Tylko nie wiem czy moczem dobrze tusz się rozcieńcza
Kociska przetrzymałam na suchym wczoraj...pobudka z Rejcią... dobrze , że mam śpiwór to się schowałam.
Przypuściła atak o 6.00, gryzoń jeden.
W pokoju słonecznie, kociska się opalają
Minia nadzoruje proces przypiekania i przegania w cień , jak się zajmą jej miejsce , które akurat ona w tej chwili ona chce objąć we władanie.
Willuś zadekował się w transporterku.
Tequila z Pomcią pod łóżkiem brata...
Rejcia na kolanach.
Witek na podłodze się opala, Minia go obserwuje, pewnie prędzej czy później mu się oberwie

Zrobiłam wczoraj pranie... nie zdążyłam powiesić, wpełzłam do łazienki...co mi tak wali kocurzym moczem?
Wizja mycia całej łazienki już planach...schylam się po miskę i zaciągnęłam powietrze nad praniem...któreś było bardzo sprytne i wdrapało się na sam wierzchołek prania i się zsiusiało... Muszkieterzy, tylko który?
Piję pierwszą kawę, ale jeszcze muszę drugą sobie zrobić, bo jeszcze mam ochotę położyć się spać i pomarzyć, że jak wstanę to będzie czysto w mieszkaniu i będzie ładnie pachnieć...