Z okazji Dnia Kobiet poszłam do sklepu ... z art. dla zwierzaków

i nabyłam:
* dużą łopatkę na duże kupy
* chrupki odkłaczające haniebnej marki
* bozitę z reniferów (biedny św. Mikołaj)
* dwie zarąbiste myszy z prawdziwego futerka (sztuczne dla Lokiego jest bleee)
* torbę transportową (transporterek mam w rozmiarze dla małego konika
(tak się kupuje przez internet))
Zdjęcia nie oddają ekstazy Lokiego, film został nagrany trochę za późno i trochę za krótki, zreszta i tak nie wiem, jak go obrobić i zamieścić - jak się kiedyś nauczę, to sie podam za wnuczkę Felliniego

Krwiożerczy potwór mordował mysz, polując równocześnie na zapach torby (zapach sklepu zoo)
Było fajnie.
Żadnych cholernych tulipanków w cholernym celofanie.
Wyłącznie prawdziwe niedźwiedzie mięso.
Tzn. reniferze.


Po dokonaniu zbrodni na myszy (nie wiem gdzie został ukryty cadaver) należało pójść opróżnić pęcherz.
Oczywiście na ścianę
Dobrze, że akurat poszłam wypróbować nową, dużą łopatkę i chwyciłam za to uniesione włochate doopsko - tylko jeden mały sik na świeże freski.
Reszta - ok, 1,5 l do żwirku - alleluja.
Chwilę potem półtora litra sików nie do końca wchłoniętych przez żwirek zostało rozrzuconych po przedpokoju, bo trzeba było wykopać dziurę do piwnicy, żeby opróżnić jelita.
Nowa łopatka przeszła chrzest bojowy.
Niniejszym oznajmiam - wszystkie zakupy były udane
A potrawka z renifera pożarta

z przytupem
Warto obchodzić Dzień Kobiet
