- koty wyadoptowane dzięki miau
- koty wyadoptowane z PA
- koty za TM
Tylko teraz podziału nie widać, bo w pierwszej i ostatniej części nic nie ma.
Jest tak, jak ostatecznie ustaliłyśmy w poprzedniej części.
I nie zgodzę się z tym, ze wolontariuszki nie miały z tym nic wspólnego, bo gdyby nie nasza obecność tam, to jedną Sisterkę wzięłaby starsza pani, która chciała koniecznie rudego, a dzieciom było wszystko jedno. Lub pan, którego pierwsze stwierdzenie było "ja bym chciał tę koteczkę, ale boję się toksoplazmozy" lub któryś z poprzednich, z którymi rozmawiały dziewczyny znaim ja przyszłam :> Sisterki trzymały dziewczyny niemal do samego końca, dzieki czemu trafiły razem do superPani.
Historię czarnego kota uważam, że warto zamieścić.
A tego buraska za długo nosiłam na rękach przekonując parę, żeby odpuścić

