dzięki za pamięć i kciuki
wiosna u nas już od kilku tygodni rozszalała się na całego.
najbardziej upierdliwe jest marcowanie się kotów wiejskich które dokarmiam: nawoływania, nocne "śpiewy", bijatyki i smrodliwe oznaczanie przez kocury na parapetach gdzie wystawiam miski z jedzeniem są strasznie męczące
Broszka i seniorki są tym bardzo zainteresowane - Broszka nawet powiedziałabym bardzo żywo zainteresowana
muszę bardzo pilnować żeby nie uciekła kiedy uchylam okno żeby wystawić miskę lub umyć smrody...
Wczoraj miałam malutki wypadek z katastrofalnym skutkiem
Postawiłam niefortunnie stopę... gdyby nie fakt że staw skokowy w tej nodze mam od wielu lat w zupełnej rozsypce pewnie skończyłoby się na lekkim skręceniu... niestety

najbliższe tygodnie lub nawet miesiące będę zupełnie unieruchomiona tzn poruszam się o kulach i nie mogę prowadzić samochodu co w mojej sytuacji oznacza zupełny brak możliwości wydostania się z domu gdziekolwiek: do sklepu, do lekarza, do weta... wszędzie mam do pokonania kilometry a mam problem żeby się przemieścić z fotela w pokoju do toalety...
na gwałt szukam kogoś do codziennej opieki nad kopytnymi bo tańcować o kulach przy koniach się nie da...
po prostu jest beznadziejnie
A tyle planów miałam na najbliższe tygodnie: chciałam zawieźć Inkę do Wro do onkologa na konsultacje i gdyby była zalecona chemia to na jej podawanie też trzeba jeździć do Wro...
Z Broszką trzeba kilka razy podjechać do weta żeby sprawdzić jak działa i ew. skorygować leczenie - też się zastanawiałam nad zawieziem jej do Wro na kosultacje specjalistyczne...
O kastracjach i sterylkach wiejskich dzikunów nawet nie wspomnę...
eh, życie
