niedziela mija, kilka razy podniosłam głos na warczenie, ale obyło się bez ataku ....będzie lepiej.
po moim skarceniu sam wędruje na miejsce, a czasami podnosze głos an Tytana, który na niego warczy. I tak warczymy wszyscy

.
na spacerku jest super, biega jak szalony, znajduje patyczek, przyniesie, ale oddać nie chce. bawimy się... jest tak fajnie an dworze, że nie chce wracać do domu.
objawem nerwicy jest wylizywanie sierści pod ogonem, no chyba ze to jakaś choroba. pół ogonka sobie zdarł.
czekamy, niemniej w domu jest ogromna różnica, w porównaniu z pierwszą sobotą.
Rozumiem, ze nikt nie wypatrzył psiaka.