Www u Emila i Lilly-Radio wolna Europa-Nowe zycie

Smacznego!

kasia86 pisze:

Smacznego!

ale bym zjadła faworków, miam

No właśnie wczoraj kasia86 sprawiła tym zdjęciem, że miałam jęzor do samej ziemi i z niego kapało... :twisted:

Szejbal pisze:No właśnie wczoraj kasia86 sprawiła tym zdjęciem, że miałam jęzor do samej ziemi i z niego kapało...

Dzisiaj zjedliśmy ostatnie faworki....i dobrze, bo co za dużo to niezdrowo, :twisted:

a narobiliśmy ich pełną dużą michę. :wink:

Ja w końcu muszę się nauczyć robić faworki... :oops:

Szejbal pisze:Ja w końcu muszę się nauczyć robić faworki...

To masz przepis :mrgreen:

6 żółtek
2 szklanki mąki
1 łyżka masła
1 szklanka kwaśnej śmietany
kieliszek alkoholu

Wyrobić wszystko dokładnie i mocno wybić, ciągle składając.
Wałkować cieniutko. Smażyć na smalcu lub oleju (0,5 kg + kieliszek spirytusu)
Wyjmować na ręczniczki w celu wsiąknięcia tłuszczu i potem przekładać do miski czy na talerz i posypywać cukrem pudrem przez sitko.

Ja zrobiłam (a raczej mąż wygniótł) z większej ilości bo 9 żółtek itd. :wink:

Hihi, dzięki :mrgreen:

A co do składania, to nie wiem, czy nie będzie tak, że stracę cierpliwość i powykręcam ciasto na wszystkie strony... W końcu ważne, żeby smaczne było, a wygląd.. na cóż... :smiech3:

Oj młodzieży :twisted:

A z drożdżowego ciasta śliczne trójkaciki z nadzieniem z konfitury wiśniowej? :twisted:

Cierpliwości troszku :twisted:

AYO, brakowało mi Ciebie tutaj w wąteczku

A określenie "młodzieży" przypomniało mi, że może taka staaaara nie jestem jeszcze :roll:

Jak byłam w liceum chciałam mamusi zrobic niespodzianke i usmażyć faworki zanim wróci z pracy. Tylko przepis miałam "mąki ile zabierze" i mi zabrał :roll:

KILO

Cichcem potem wyniosłam do smietnika. To były pierwsze i ostatnie faworki :mrgreen:

uwielbiam faworki

u mnie w domu zawsze TŻ zagniata i wałkuje więc z tego powodu udaje nam się usmażyć faworki co 2 rok. Zmusić faceta do roboty, to sztuka :ryk:

a jeszcze do takiej :ryk:

jasdor pisze:Jak byłam w liceum chciałam mamusi zrobic niespodzianke i usmażyć faworki zanim wróci z pracy. Tylko przepis miałam "mąki ile zabierze" i mi zabrał KILO Cichcem potem wyniosłam do smietnika. To były pierwsze i ostatnie faworki

Rozmawiałam przed chwila z Secret...
Troszkę mnie zmartwiła

Nie jest zadowolona z nowej pracy. Mocno ja dociążyli obowiązkami, wiele rzeczy musi za darmo robić, m.in. dyżur pod telefonem w godz. 7-22 przez 7 dni w tygodniu!
W mieszkaniu jest super, koty mają sie dobrze.
Boje sie jednak, żeby ta praca Doroty nie załamała.
Ona sama twierdzi, że trafiła z deszczu pod rynnę...

Kurcze no tak bym chciała, żeby się ułożyło...

Ale początki zawsze są trudne . Może jak sie trochę przyzwyczai to jakoś się ułoży :ok:

Szkoda tylko, że nie ma tam nikogo bliskiego i nawet z nami żadnego kontaktu.
Z tymi dyżurami, to u nas tez tak jest. Każdy po tygodniu pod telefonem. Tylko podczas tych dyżurów nic się nie dzieje. Mam nadzieję, że u niej to na podobnej zasadzie.
Niech się już TU zjawi :ok:

villemo5 pisze:Rozmawiałam przed chwila z Secret...
Troszkę mnie zmartwiła
Nie jest zadowolona z nowej pracy. Mocno ja dociążyli obowiązkami, wiele rzeczy musi za darmo robić, m.in. dyżur pod telefonem w godz. 7-22 przez 7 dni w tygodniu!

No, niedobrze :-(

Ale, Siostro Czarowna, Dorota nie jest osobą, którą łatwo załamać :ok:

Wszystko wymaga czasu i przyzwyczajenia, u nas niektórzy jak przychodzą do pracy płaczą rzewnymi łzami przez trzy miesiące a potem jakoś leci :ok:

Wierzę, że będzie wszystko ok :piwa:

Www u Emila i Lilly-Radio wolna Europa-Nowe zycie

Kto przegląda forum