» Pt mar 04, 2011 12:39
Re: Marcelek amputowana łapka.... schronTrzcinkaPOMOCY!!!!
Asiu wrzuciłam to na fb
Dzień 1: Jedziemy na wycieczkę? Fajnie! Mrrrr Kto jeszcze będzie? Zatrzymujemy się? Tu już tu? Au to boli, zostaw miauuuuu co ty robisz? Au nie za łapkę miauuuu, boli mnie, nie tak mocno, nie, nie rzucaj mnie, miauuuu dokąd idziesz? Zostawiasz mnie? Miauuuuu Miauuuuu! Gdzie ja jestem? Bardzo boli mnie łapka, niech mnie ktoś pomizia, tak mi zimno....
Dzień 2: Ocknąłem się w zimnej schroniskowej klatce. Łapka nadal strasznie mnie bolała, jakaś Duża powiedziała, że mam guza i dlatego tak boli... nie wiem co to guz ale nie chce żeby dłużej na mnie był... Jak stąpnę łapką to strasznie miaucze, tak mnie boli... Pomiziałbym się z kimś... Oj pomiział....
Dzień 8: Rano gdzieś mnie zabrali, patrzyli na mnie z takim smutkiem i gdzieś nieśli... trochę się przestraszyłem, bo jednak ta klatka nie jest taka zła - nie to co ta okropna ulica... Potem poczułem jakieś kłuj i zaczęło kręcić mi się w głowie... Chyba zasnąłem chociaż nie pamiętam dokładnie co się działo. W każdym razie właśnie się obudziłem. Jakoś tak patrzę na siebie i jakiś inny jestem... Czegoś chyba nie mam.... Hmm... Ogonek jest, prążki są, jedna łapka jest, druga też... trzecia... czwarta... hmm czwarta... nie ma czwartej łapki.... hmm... dziwnie jakoś... Ale chyba da radę. Co? Powiedźcie...
Tylko wiecie co? Ja bym tak bardzo chciał wrócić do domku... Ale raczej już nie do tego co byłem - tylko do takiego prawdziwego....