Dzisiaj jak dobrze pójdzie to Rudasek idzie do kastracji, czekam na wiadomość. Wczoraj jak zobaczył moją trikolorkę Frezję to potem wyśpiewywał jej serenady, chyba się zakochał
Mam wiadomość od dziewczyn z Fundacji Kot, dzisiaj będzie kastracja , ale nie wiem czy gdyby on wiedział to by był szczęśliwy, bo po kastracji może stracić swój piękny sopran, bo jak na chłopaka to śpiewa dość wysoko jakby był panienką.
Jestem niemiłosierna, ale, że dziś drugi raz dostał na odrobaczenie, jutro trzeci raz tak pod wieczór to dziś obcięcie przyrodzenia będzie po drodze. Zaraz zresztą wychodzę, ale jeszcze z pełnojajecznym a tak około 15.00 żegnaj kocia piosenko Chociaż wiecie co hormony przez pewien czas buzują po kastracji to może jeszcze nam pośpiewa.
No i kocurek jest bez klejnotów. Zła byłam, bo autobus nie jechał długo jak wracałam od weta, więc owijałam kocurka w transporterze swoim szalikim, ręcznikiem, żeby nie tracił za szybko ciepła. Trochę się zmachałam, bo on jest cholernie ciężki, ten kocurek. Uszy ma czyste, zęby też. Zapomiałam zapytać o wiek, ale myślę, że jest młody z braku kamienia na zębach.
Wczoraj wieczorem wykąpałam mojego kawalera do wzięcia, ale był brudny. Teraz to on brzuszek ma naprawdę biały, a rudy kolor aż się błyszczy. Nie trudno było go wykapać, on ma taki anielski charakter. Tak cichutko siedział. Trochę jeszcze podśpiewuje jak wróbelek elemelek.