Oj działo się działo.
Kupsztole zawiezione, wieczorem coś będę wiedziała.
Koty wyściskane wszystkie 6, bo jak wróciłam od weta to było czesanie i odkłaczanie stada.
Mam dziś urlop, Kice też zrobiłam wole od szkoły więc wspólnymi siłami podałyśmy co do podania było. Jeszcze nas czeka obcinanie pazurków i przegląd uszu, ale dam kotom chwilę wytchnienia.
Kotom mój powrót do domu /nieważne skąd i jak długo mnie nie było!/ ewidentnie kojarzy się z karmieniem!
Wyszłam na godzinę, a one myślały że pora obiadku.
Nie dałam!

Dwie godziny wcześniej jadły śniadanko.
Fakt, że mocno spóźnione, bo troszkę udało mi się dziś pospać.
Gdyby nie Kaszmir spóźnione byłoby jeszcze bardziej.
On nie mógł zdzierżyć, że tak długo śpię i budził mnie namolnie wszystkimi znanymi sobie sposobami.
