» Śro mar 02, 2011 14:58
Re: Chciał mnie uśpić,nie udało się,wyrzucił jak śmieć,pilne dt!
hej! to ja... mamrot,piszę na gorąco z bianmili kompa... o 8mej rano odebrałam Julcie od Sylwii z dt, potem lecznica na elbląskiej, pobranie krwi trudne... 3 osoby trzymały koteczkę... potem w samochodzie przechowalnia Julcia na kolankach siedziała, z ręki pojadła trochę suche k/d hillsa.na 12tą dojechałam do lecznicy na Rycerza Blizbora gdzie przefajna wetka Asia i już gotowe wyniki... tragiczne.poprzednie z 10tego lutego już były dramatyczne i powinno być wtedy włączone leczenie... obecne wyniki :mocznik 277, kreatynina 5,14... nakazują dożylne wlewy, 2 razy dziennie... minimum 7 dni.Julcia została w lecznicy, gdzie kochana Pani Asia będzie jej podawała kroplówki do soboty rano, w sobotę o 11tej trzeba kotkę odebrać, koniecznie musi dostać choć jedną kroplówkę w niedzielę... do lecznicy może wrócić w poniedziałek ale ponieważ otwierają o 12tej to też jest to logistycznie trudne... no i pobrałam kici wymaz z nosa, bo jest gil i krew nawet była, badanie bakteriologiczne w lab. przy szpitalu pck, więc mam nadzieję, że solidnie zrobią ale pierwsze info o tym co się wyhodowało dopiero za 3 lub 4 doby..Kotka jest przemiła, Sylwia z dt OK, dopytuje się właśnie smsem o wyniki... deklaruje,że Julcia może do niej wrócić, ale ustabilizowana...lub na dożycie... a prawda jest taka: obecne kroplówki i potem po małej przerwie bez kroplówek badanie krwi... i będzie wiadomo czy nerki dają radę... jeśli nie będzie poprawy... lub będzie chwilowa to trzeba Julce po prostu zapewnić karmę nerkową ipalitine itd. i ciepło domowe, będzie żyła tak długo jak da radę... czyli będzie jadła i miała jakiś komfort fizyczny... Mam takie doświadczenie z moimi domownikami, wspiera się dopóki to możliwe... Jeszcze nie wiem jak będzie z weekendowymi potrzebami Julki, nie rozmawiałam jeszcze z Sylwią, z Moniką nie będę niczego omawiała... potrzebna forsa... ech. ogólnie jestem poruszona całą sprawą...
