» Śro mar 02, 2011 11:30
Re: Widzę,Czuję.Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Zima.II
Teraz sprawa mniej optymistyczna.Trzy dni temu strach mnie ogarnął. I to nie mały. O koty z Teczy. Kiedy szłam do nich z jedzeniem, widziałam jak drogą szybkiego ruchu w stronę Tęczy, przebiegał...lis.Wiem ze na Teczy sa dzikie zwierzęta. Nie raz widziałam i nawet mam jedno miejsce gdzie zostawiam specjalnie dla nich sucha karmę. Mam karme, której koty nie chca jeśc. Wiem ze jeśli dzikie zwierzę zaspokoi swój głód, wtedy jest szansa ze nie zaatakuje kota.Miejsce gdzie zostawiam karmę jest z dala od kocich stołowek. natomiast kocie stolowki sa z kolei z dala od kocich schronień. To pozwala mi optymalnie zapanować choc wiadomo ze nie do konca, nad zagrożeniem jakie niesie zdziczały teren Tęczy.
Zauwazlam cos specyficznego w tym w jaki sposób koty na Tęczy jedza. I myslę ze ma to ścisły zwiazek z tym ze zaraz wkrótce pojawiaja się inne dzikie zwierzęta.
Dziki, sarny, jest i wydra. Juz zauwazyłam jak fajnie sobie w kanale wydrazyła w lodzie tunele i któredy wychodzi na ląd. Wydra jest rozlinozerna. Zywi sie głównie tym co znajdzie w wodzie, zatem tutaj zagrozenie jest nie wielkie. Ale lis to i owszem.
Jestem przekonana ze populacja lisów rownierz w tym terenie uległa zdecydowanie zmniejszeniu.Miesiac temu widziałam na jezdni szczatki lisa. Tym lepiej dla kotów w tym terenie. Bo koty nie tylko zyja na terenie Tęczy czy Lotniska. Ale i w terenie sąsiadujacym, na opustoszałych działkach rekreacyjnych, gdzie je karmię.
Trzy dni temu lis przebiegł drogę w strone Tęczy. Szłam z dusza na ramieniu i kiedy doszłam juz do Fionki okazało sie ze w oddali na dróżce widzę tego samego lisa. Czyli doskonale wie gdzie jest jedzenie zostawiane kotom.To tłumaczy fakt dlaczego koty na Teczy szybko zjadaja i szybko oddalaja sie od miejsc gdzie zostawione zostało jedzenie.
Lis przebiegł zatem wzdluz i po szerokosci Teczy w bardzo szybki sposób ,zanim ja tam dotarłam ,znajdował sie juz bardzo daleko. To świadczy z jaka ogromna predkoscia i sprytem potrafi sie poruszac.
Dwa dni temu szłam i normalnie sie bałam ,czy zastanę wszystkie koty. I ...niestety nie bylo młodej koteczki, która ostatnio sprowadzila sie na Teczę i jest przeganiana przez dorosłe koty. Pisałam juz o tej kotce. Chce ja zabrać. Wysterylizować i dać do siebie na działkę. Nie ma dla niej zycia w tym miejscu. Jeśli koty ja wyganiaja z jedynego miejsca, bezpiecznego miejsca gdzie moze sie schronic, to nie oznacza nic innego jak tylko to, ze kotka wczesniej czy pożniej niestety zginie. A to młodziutka koteczka. Ma niespełna chyba rok. Tak na moje oko.
Bardzo zmartwiła mnie ta nieobecnosc. Ale nic nie pisałam i postanowiłam zaczekać jeszcze jeden dzień. No i wczoraj była. Bardzo sie ucieszyłam ze cała i zdrowa.