Oj przepraszam... - myślałam, że z którąś z Was rozmawiałam dwa dni temu przez telefon...
Dzwoniłam na nr podany w ogłoszeniach Maksencjusza, żeby "sprzedać" namiar na chętnego na pingwinka Pana z Wrocławia. Zgłosił się do mnie z ogłoszenia mojego Manuela - a ja od razu skojarzyłam czekającego już strasznie długo na dom Maksencjusza, który jest znacznie bliżej tego chętnego domu, niż nasz tymczasik.
Pan stracił niedawno swojego ukochanego kocurka, właśnie pingwinka - był nawet w Waszym wrocławskim schronisku, ale powiedziano mu, że nie ma takiego kota do adopcji, więc zadzwonił do mnie z pytaniem o Manuela.
Dziewczyna, która we wtorek ze mną rozmawiała w tej sprawie obiecała, że zadzwoni do tego Pana (był bardzo miły i wydawał mi się w miarę sensowny - ale szczegółowo go nie wypytywałam), więc wczoraj spytałam czy tak naprawdę się nadawał....